GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościDwudziestopięciolecie Ludwiga van B.
Strona 3 z 6
Doskonały trębacz przygotowując się do kolejnych kadencji robił dużą przerwę dla nabrania oddechu i połączenia tej dźwiękowej erupcji do misternej konstrukcji trzyczęściowego utworu. Koncert zakończył się jedną z mniej znanych symfonii Mozarta „Linz”, którą radiowy komentator „dwójkowy” uznał za tworzoną przez kompozytora w niejakim pośpiechu, „na łeb, na szyję” – jak powiedział, a przecież mógł powiedzieć, że pisał ją „na łapu capu”. Jednak co by nie rzec, był to Mozart. Następny koncert był pod względem dyrygenckim diametralnie różny od poprzedniego. Eleganckiego, szczupłego, wysokiego, dystyngowanego Dawida Runtza zastąpił przy pulpicie innej Sinfonii, bo Varsovia, Jerzy Maksymiuk.
W dużo za obszernej białej rubasze i w klimatycznych okularach wykonywał ruchy tak prymitywne, jakby chciał batutą ubijać kotlety a niekiedy dźgać nią przeciwnika jak sztyletem. Zaczął od Uwertury Coriolan i wpuścił trochę powietrza z dynamitem do Beethovenowskiej partytury. Potem zabrał się do III Symfonii Eroika i przypomniał w Finale ów nieśmiertelny motyw znany już z baletu Twory Prometeusza, tutaj poddawany niezwykłej pracy przetworzeniowej. Orkiestra grająca w części smyczkowej w maseczkach na twarzy, jakby porwana intuicją kapelmistrza reagowała bezbłędnie na wzbierające fale patosu, które po kulminacji załamywały się w meandrach zwątpienia. To był Beethoven z krwi i kości, buntownik i entuzjasta. W kolejnym punkcie programu Festiwal przeniósł się do poznańskiej Auli UAM, by zaprezentować dwie nieznane opery pod batutą upartego w poszukiwaniu różnych osobliwości muzycznych Łukasza Borowicza. Pierwsze dzieło można sobie było darować, bo choć libretto Sāvitri Gustava Holsta oparte było na Mahabharacie, to brzmieniowo przypominało Chorał gregoriański, co świadczy o tym, że kompozytorowi było dosyć obojętne ku czemu prowadzić wyobraźnię słuchacza. Więcej operowego zacięcia dostarczyła jednoaktówka Paula Hindemitha Sancta Susanna. Nie dosyć, że to dzieło jakiś czas było na indeksie z powodu oskarżenia o bluźnierstwo i nieobyczajność, to jeszcze w warstwie muzycznej zawierało podnoszące wrzenie emocji dramatyczne sceny korzystające ze stylu operowej narracji wypracowanej przez Ryszarda Straussa. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |