Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Ostatnia droga Krzysztofa Pendereckiego
Strona 1 z 2
Przeszedł nią ulicami Krakowa dopiero dwa lata po śmierci, w dodatku skremowany w porcelanowym wazoniku. Patrząc na to myślałem, że wprawdzie jak dotąd nie grozi mu beatyfikacja, ale co zrobić w wypadku, gdyby potrzebne były relikwie? Wdowy po kompozytorach zachowywały się różnie. Konstancja Mozart w ogóle nie poszła na pogrzeb i wkrótce powtórnie wyszła za mąż. Stefania Ludomirowa-Różycka pilnie dbała o tantiemy. Elżbieta Nowowiejska i Stanisława Szeligowska siedziały na Wszystkich Świętych tyłem do siebie przy sarkofagach swych mężów (sam widziałem!), bo się nie lubiły. A żona Paula Hindemitha zamiast autografów po koncercie, waliła stempel z nazwiskiem, aby nie fatygować Mistrza własnoręcznymi podpisami. O zachowaniach wdowy po Krzysztofie Pendereckim nie będę teraz wspominał, bo się boję, a poza tym jest chora. Do zjadliwych komentarzy na jej temat w internecie nie przyłączam się, w poczuciu chrześcijańskiego miłosierdzia.
Tylko Beethoven i Czajkowski nie mieli kłopotów z żonami, bo – zresztą z różnych powodów – nie byli żonaci. Na pogrzebie trudno było dojrzeć kompozytorów. Równie wybitni jak Baird, Lutosławski, Kilar czy Górecki odeszli już wcześniej, a młodsi anonimowo posuwali się za trumną (pardon: urną), rozmyślając zapewne, jak prześcignąć Pendereckiego. Kondukt przemieszczał się z bazyliki Św. Floriana, przez Barbakan, Floriańską, Rynek, aż do kościoła Św. Piotra i Pawła.
Śmiem sugerować, że Polak tak wybitny jak Krzysztof Penderecki powinien spocząć na Skałce, pośród równych sobie Długosza, Lenartowicza, Asnyka, Malczewskiego, Kraszewskiego, Wyspiańskiego, Szymanowskiego i Miłosza, a nie w podziemiach pięknego kościoła przy ul. Grodzkiej, gdzie – jak znam życie – będą wkrótce chować coraz bardziej byle kogo, byle zapełnić krypty.
Na pustawych ulicach mało kto zwracał uwagę na kondukt, bo po dwóch latach prawie nikt nie kojarzył go z ostatnią drogą Kompozytora tej wielkości co Chopin, Moniuszko czy Szymanowski. Nie wiedzieć czemu tuż za czarnymi limuzynami z urną i rodziną podążał wóz policyjny, a dopiero za nim żałobnicy w ilości nie większej, niż na pogrzebie mojej ciotki Babczyńskiej w Będzinie. Dopiero przed kościołem tłum zgęstniał, przybyła kompania honorowa, pojawili się duchowni dostojnicy (brakowało arcybiskupa Marka Jędraszewskiego), a w ławach kościelnych zasiedli znani reprezentanci byłej i aktualnej władzy. Wśród nich Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy i Barbara i Bogdan Zdrojewscy. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |