GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościRafał Siwek w Sanoku
Strona 9 z 11
Od trzeciej klasy szkoły średniej zacząłem równolegle uczyć się w szkole muzycznej. Jak rozpoczynałem studia w Głównej Szkole Handlowej, to miałem już zaliczone dwa lata śpiewu w średniej szkole muzycznej i już wiedziałem, że to mnie interesuje. Pod koniec drugiego roku studiów na SGH zdałem do Akademii Muzycznej i studiowałem równolegle przez trzy lata, a później zostały mi do ukończenie studia w Akademii Muzycznej.
Wspominał Pan, że dzieci w tej chwili się uczą, czy idą w Państwa ślady? Dodajmy, że Pana żona też jest śpiewaczką, ale ze względu na Pana ciągłe podróże zajmuje się domem. Inaczej się nie dało zorganizować. Dziewczynki uczyły się w szkole muzycznej, ale później zrezygnowały, natomiast syn gra na gitarze.
Na gitarze? Myślałam, że także uczy się śpiewu. Na początku grał na gitarze, później przestał, a od dwóch lat z wielką miłością wrócił do gitary. Natomiast cała trójka śpiewa i wszyscy są laureatami różnych konkursów piosenki. Syn jako sopranista śpiewał rolę pierwszego chłopca w spektaklach Czarodziejskiego fletu w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej oraz w Operze Kameralnej w Warszawie. Teraz jest już prawie 18-letnim basem i ma zamiar też zdawać na studia w Akademii Muzycznej. W tej chwili ma głos tak niski jak mój i niewątpliwie może tak jak ja śpiewać basem.
Śpiew to jest z pewnością Pana pasja, chociaż także sposób na życie. Jest takie powiedzenie: „Jeśli się kocha to, co się robi, to człowiek nigdy nie pracuje”. Oczywiście, śpiew jest moją miłością i pasją, ale ja zawsze tak staram się podchodzić do tego zawodu, żeby brać jakieś propozycje nie tylko ze względu na stronę finansową. Zawsze staram się, żeby ta strona finansowa była konsekwencją tego co robię, a nie celem. Do tej pory mi się udaje. Mam to szczęście, że moja droga do tej pory była bardzo lekka. Zaliczyłem w życiu zaledwie kilka przesłuchań. Pierwsze angaże dostałem po konkursach Hans Gabor Belvedere Competition w Wiedniu (2001) oraz Competizione dell'Opera w Dreźnie (2002). Pamiętam, jak po drugim etapie w Wiedniu ustawiła się do mnie kolejka agentów, którzy po wysłuchaniu w moim wykonaniu arii Gremina z Eugeniusza Oniegina chcieli ze mną pracować. Otrzymałem różne propozycje i mogłem wybierać. Z niektórych skorzystałem, a z niektórych nie. Zupełnie przypadkowo trafiłem do tego samego agenta, który był wtedy również agentem: Placida Domingo, Jose Carrerasa, Ruggero Raimondi’ego, Dmitri Hvorostovsky’ego. Miałem to szczęście, że on sam do mnie zadzwonił i zapytał, czy chcę za dwa tygodnie zaśpiewać Requiem Verdiego z Zubinem Mehtą.
Takie kontakty otwierają wiele drzwi i są ważniejsze od nagród finansowych. Tak, bo nagrody finansowe są jednorazowe, natomiast wystarczy dostać jeden dobry kontrakt i ma się więcej pieniędzy niż z pięciu pierwszych nagród na konkursach. To jest najważniejsze. Znam wielu zwycięzców kilkunastu międzynarodowych konkursów, którzy nie zrobili kariery, albo dobrze zaczynali, a później im to nie wychodziło, a są śpiewacy, którzy konkursów nie wygrali, byli tylko w finale, a robią olbrzymie kariery. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |