GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościOszukać śmierć
Strona 4 z 9
Tosca jest także o odwadze i deklaratywności. Wśród kierujących instytucjami kultury, a na pewno teatru w naszym regionie, jest pan jedynym, który prowadzi regularnie swój blog (weissblog), ma pan felieton w „Ruchu Muzycznym” i własną stronę internetową. Skąd ta potrzeba zabierania głosu i deklaratywności, tak rzadka, jak się okazuje, w naszym regionie? Może z dawnych czasów? Byliśmy wychowywani w poczuciu, że artysta musi się także wypowiadać na tematy społeczne, polityczne, brać udział w dysputach moralnych. Potrzebna była aktywność pozaestetyczna. Poza tym, to chyba także kwestia temperamentu. Trochę piszę, wydałem już dwie książki, za chwilę wyjdzie trzecia, potem czwarta. Wokół nas dzieje się tak dużo i tak szybko, że potrzebne są głosy osób starszych, które bronią dawnych wartości. Obserwuję Polskę także poprzez swoje dorosłe dzieci i widzę, jak wiele osób potrzebuje jakiegoś paradygmatu, punktu odniesienia – nie mówię o autorytetach, bo tych już nie ma i nie będzie.
Nie czuje się pan staroświecko w tym świecie, który zrelatywizowałjuż wszystko? Oczywiście, że czuję się, ale w tym przypadku to określenie nie ma dla mnie zabarwienia pejoratywnego. Opera to bardzo luksusowy przybytek, w którym w dodatku nie wszystko się wszystkim podoba. To perła kultury, latarnia morska oświetlająca drogę do wartości, które nie są relatywizowane. Bez opery nie będzie wartości ponadczasowych. Dlatego reżyseruję opery i jestem staroświecki. Ale wyszedł pan z Becketta. Kiedy nastąpiła inicjacja operowa? Dla mnie przez wiele lat opera była jak golf – synonim absurdu świata, w którym żyjemy. Pierwsze podejścia do rodzimych produkcji, jeszcze jako widza, były druzgocące. I kiedy już dałem za wygraną, Robert Satanowski wysłał mnie do Londynu, do English National Opera na Rusałkę Antonina Dvořáka w reżyserii Davida Pountneya i scenografii Stefana Lazaridisa. Wtedy po raz pierwszy uwierzyłem, że teatr może być połączony z muzyką poważną w taki sposób, że nie śmieszy, że jest piękny, patetyczny i ma sens. Potem takich spektakli widziałem jeszcze wiele, mam nadzieję, że i mnie udało się kilka takich zrobić. Najbliższe mojemu sercu są te z Opery Bałtyckiej. Tutaj, będąc pierwszy raz u siebie i robiąc to, co chcę i uważam za słuszne, udało mi się doprowadzić do tego, że zobaczyłem to, co słyszałem… |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |