Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Rozstanie nie tylko z Joanną Cortés
Strona 1 z 2
W ostatnim okresie pochowaliśmy wielu artystów, z którymi całe lata współpracowałem, przyjaźniłem się, dzieliłem ich sukcesy i kłopoty, czasem mieliśmy sprzeczki i kontrowersje, ale nieodmiennie odczuwałem, że odwzajemniają moje uczucia. Pochylając się teraz nad ich mogiłami, pragnę dorównać stuletniemu dziś Witoldowi Sadowemu, który jak nikt inny z serdeczną czułością, żegna zawsze artystów wywodzących się z jego środowiska.
Często myślę o utracie Ewy Demarczyk, moim ukochanym scenografie Ryszardzie Kaji, niezapomnianych artystach baletu Franciszku Knapiku, Zdzisławie Ćwioro, Zbigniewie Juchnowskim i Łukaszu Gruzielu, warszawskich śpiewaczkach Hannie Zdunek i Agnieszce Kossakowskiej, sędziwej Marii Vardi-Morbitzerowej pochowanej w Krakowie wieloletniej solistce Opery Śląskiej, dwóch łódzkich basach Zdzisławie Krzywickim i Andrzeju Saciuku, wreszcie o jakże bliskich mi Teresie Kujawie i Danucie Balickiej-Satanowskiej.
Niedawno odszedł również Jan Krenz, wybitny dyrygent i kompozytor, który prosił o rezygnację z jakichkolwiek pożegnań poza gronem rodzinnym. Żegnaliśmy go wiec tylko w myślach, ale jakże wdzięcznych i serdecznych…
A co powiedzieć o Joannie Cortés, która jeszcze przed kilkunastoma tygodniami, przyjechała na moje zaproszenie do Konradowa w Kotlinie Kłodzkiej, aby dla setek słuchaczy z bliższej i dalszej okolicy zaśpiewać recital organowy z Michałem Fiukiem, na wyremontowanym właśnie XVII wiecznym instrumencie, a następnego dnia swym pięknym głosem pożegnać Franciszka Knapika w kaplicy na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. To były jej ostatnie występy publiczne. Potem – jak to artystka – nie mówiąc nikomu, poddała się usunięciu zbyt późno rozpoznanego nowotworu. Na dodatek wysłuchała negatywnych rokowań lekkomyślnych lekarzy (po co jej o tym powiedzieli!) i wróciła do domu pod troskliwą opieką jedynego syna. Kilkakrotnie rozmawiałem z nią telefonicznie ustalając bliski termin odwiedzin i plany na najbliższą przyszłość. Aż tu w poniedziałek 29 września rano ta straszliwa wiadomość…
Od debiutu w Eugeniuszu Onieginie (Tatiana) w roku 1980 we Wrocławiu pracowaliśmy razem. W między czasie za dyrekcji Eugeniusza Sąsiadka zaśpiewała (jeszcze we Wrocławiu) – Fausta, Króla Rogera i Don Carlosa, a potem już w Łodzi Abigaile, Toskę, Halkę, Madama Butterfly, Zyglindę, hrabinę w Weselu Figara, tytułową Mądrą Orffa, Matkę Joannę w Diabłach z Loudun, Santuzzę, Carmen, na krótko znów we Wrocławiu Traviatę specjalnie na żądanie Adama Hanuszkiewicza w jego inscenizacji. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |