GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Guillaume Tell” Rossiniego w Opéra de Marseille
Strona 3 z 4
Powiedzmy zatem od razu, że reżyser Louis Désiré z tymi wszystkimi problemami nie do końca sobie poradził i że jego niespójna, niekiedy ocierająca się wręcz o niezamierzony komizm koncepcja nie ułatwia publiczności zrozumienia treści opery. Wymyślona przez dekoratora i zarazem kostiumologa Diego Méndeza-Casariego scenografia składa się przede wszystkim z dużych drewnianych sześcianów, które początkowo przykryte są wielką płachtą materiału, symbolizując góry Tyrolu. Następnie zostają ułożone jedne na drugie, mając pewnie ilustrować mury obronne pałacu Gesslera, aby wreszcie - po ich rozrzuceniu na scenie - przywoływać teren zmagań wojennych obu skonfliktowanych obozów. Dość naiwną rolę odgrywa pojawiająca się już na początku przedstawienia zielona roślina, która w miarę upływu czasu powiększa swoje rozmiary, tak jakby chodziło o sygnalizowanie nam idei upływającego czasu.
Pojawia się jeszcze urna z prochami zamordowanego Melchtala, ojca Arnolda, będąca symbolem poświęcenia życia w obronie ojczyzny i groteskowo się prezentujący, przenoszony z miejsca na miejsce model statku, którym Guillaume Tell zmierza do czekającego nań więzienia, a który ostatecznie, z pomocą morskiego żywiołu, niesie go do upragnionej wolności. Irytację wzbudzał spuszczany na linie, lub na niej podciągany, blok jakiejś skały, co pewnie miało nam uświadamiać - jakby ktoś na to sam nie wpadł - jak ciężki los jest udziałem tytułowego bohatera. Prawdziwą „wisienką na torcie” okazały się jednak być sceny baletowe, niechlujnie opracowane, bałaganiarskie i chaotyczne, których oglądanie wywoływało konsternację i szczere zdziwienie. Na szczęście tę przygotowaną z dużym wysiłkiem, zangażowaniem i entuzjazmem nową inscenizację opery Rossiniego w Marsylii ratuje jej wysoki, a niekiedy wręcz porywający poziom muzyczny. Największe zasługi w tym zakresie należy przypisać młodemu, ale już bardzo doświadczonemu dyrygentowi Michele Spottiemu, który tajniki twórczości kompozytora zgłębiał w Pesaro u boku legendarnego już Alberto Zeddy. Stojąc na czele rozmieszczonej na części widowni (ze względu na sanitarne obostrzenia) Orkiestry Opery Marsylii, Spotti porwał publiczność już w trakcie prowadzonej z polotem, lekkością i ogniem uwertury, w której każda z czterech części sugestywnie symbolizowała obecne w operze żywioły. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |