GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościMoniuszkowskie samogwałty
Strona 1 z 2
W ostatnich latach polskie teatry operowe mają na swoim sumieniu szereg realizacji dzieł ojca polskiej opery narodowej nie dających się rozgrzeszyć nawet na sądzie ostatecznym. Zaczęło się od dwóch inscenizacji Strasznego dworu w Operze Narodowej. Jedna była dziełem Andrzeja Żuławskiego, drugą wyreżyserował David Pountney. Ci dwaj inscenizatorzy dali spektakle daleko odchodzące od tekstu i fabuły librecisty Jana Chęcińskiego oraz klimatu i urody muzyki Pana Stanisława.
Jeszcze kilkanaście lat temu byłoby to niemożliwe. Nie dlatego, że żyła Maria Fołtyn nazywająca siebie wdową po Moniuszce i całe pokolenie artystów, dyrektorów teatrów, realizatorów i wreszcie publiczności, dla której polskie opery narodowe były artystyczną świętością, skarbnicą patriotyzmu, elementem wychowania obywatelskiego, wreszcie dumą z naszej trudnej, ale zarazem pięknej i ukochanej przeszłości.
Ale po takich reżyserach jak Adolf Popławski, Bolesław Fotygo-Folański, Leon Schiller, Jerzy Merunowicz, Aleksander Bardini, Sławomir Żerdzicki oraz takich artystycznych dyrektorach jak Walerian Bierdiajew, Zygmunt Latoszewski, Zdzisław Górzyński, Adam Kopyciński, Włodzimierz Ormicki, Bogdan Wodiczko, czy Robert Satanowski, przyszedł czas na menagerów, którzy albo nie wiedzą co czynią, albo błądzą w koncepcjach myśląc, że ratują gatunek operowy, który żadnego ratunku nie potrzebuje. Opanowali ich reżyserzy usiłujący robić interesy na unowocześnianiu, przybliżaniu współczesnemu widzowi, poprawianiu klasyki, a nawet opowiadaniu na nowo arcydzieł polskiej opery narodowej. Takim działaniem albo pokrywają własną niewiedzę i brak umiejętności, albo – co częstsze – próbują epatować publiczność wydumanym wizjonerstwem, nawiązywaniem do trendów pseudoświatowych i uprawianiem własnego, artystycznego bulgotu.
Na tej drodze znalazł się nawet tak doświadczony reżyser jak Marek Weiss-Grzesiński ze swym gdańskim Strasznym dworem, w którym zamienił komizm na tragedię narodową z powstańcami warszawskimi w finale. W kilka lat później również w Gdańsku Krystyna Janda zainscenizowała patriotyczną Hrabinę we wnętrzach supersamu, porzucając grottgerowskie ideały, którymi wzbogaciła swój Straszny dwór w Łodzi. Pozostawiam na uboczu mniej istotne dla tematu dzisiejszych rozważań spektakle Halki w Bydgoszczy, Verbum nobile w Bytomiu i Straszny dwór w Operze Królewskiej. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |