GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościTrudno jest godzić bycie mamą i artystką
Strona 4 z 6
Rodzice chcieli, żeby Pani miała konkretny zawód: lekarz, prawnik, inżynier, a nie jakieś tam śpiewanie... Tak było. Ale mama się w końcu zgodziła, zwłaszcza że egzaminy do szkół artystycznych są wcześniej niż do innych. Złożyłam więc dokumenty do Akademii Muzycznej w Krakowie i się dostałam.
Jak Pani z tego Krakowa trafiła do Wrocławia? Do Wrocławia przeniosłam się ze względów rodzinnych. Kiedy ukończyłam wrocławską Akademię Muzyczną im. Karola Lipińskiego, popracowałam trochę nad techniką z moją mistrzynią Jolantą Żmurko, a następnie stanęłam do przesłuchania i zaczęłam pracować w Operze Wrocławskiej. Miałam to szczęście, że zawodu mogłam się uczyć po pierwsze na deskach teatru, a po drugie: od starszych kolegów i koleżanek, którzy poświęcili sztuce operowej całe swoje życie. Uczyłam się też zawodowej kindersztuby - co wolno na scenie, czego nie, co wypada i komu, kto może sobie pozwolić na więcej, a kto na mniej... Tego akademia nie jest w stanie nauczyć, a to coś bezcennego.
Pierwszy spektakl na deskach Opery Wrocławskiej. Pamięta Pani? To jeszcze było na studiach, na czwartym roku: spektakl w kooperacji uczelniano-operowej - „Czarodziejski flet” Mozarta. Jednak kiedy już zaczęłam pracować w operze, to zaczynałam od „Złota Renu” Richarda Wagnera. Byłam jedną z cór Renu. Później była „Cyganeria” Giacomo Pucciniego. A później tych partii było wiele... Pierwszą dużą i znaczącą rolą - oprócz „Carmen” Georgesa Bizeta - była Zyglinda w „Walkirii” Wagnera. Pracowałam nad nią prawie dwa lata.
We Wrocławiu można Panią zobaczyć prywatnie, a na scenie już nie. Tęsknię za Operą Wrocławską. Ale przyszedł taki moment, że musiałam podjąć decyzję o tym, że rezygnuję z etatu, żeby rozwijać się dalej. Bo zaczęły spływać propozycje i z Teatru Wielkiego, i z Filharmonii Narodowej, i z Opery Krakowskiej. Telefony zaczynały dzwonić.
Nie bała się Pani ryzykować? W Operze etat, jakaś stabilizacja. Zawsze jest ryzyko, ale je podjęłam: i powoli, małymi kroczkami, zdobywałam kolejne sceny. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |