GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościCzas się wypełnił!, albo tajemnica podróżnego kuferka
Strona 3 z 6
Oglądając po dwóch latach wrocławską inscenizację wagnerowskiego Parsifala utwierdzałem się w przekonaniu, że ten dramat muzyczny należałoby zgodnie z rozpowszechnioną w dzisiejszym teatrze praktyką po prostu przepisać i nadać mu nową wymowę, gdyż dotychczasowa w wielu wypadkach może sprawiać wrażenie nazbyt anachronicznej (np. ukorzenie kobiety przed mężczyzną w scenie nazbyt dosłownie potraktowanego umycia Parsifalowi stóp i ich wytarcia własnymi włosami). Skądinąd ciekawe, dlaczego nie sięgnięto po tę metodę po wojnie i nie przepisywano zbyt obciążonych nazistowską ideologią: germańskiego Pierścienia Nibelunga czy stanowiących apoteozę niemczyzny Śpiewaków norymberskich?
Wracając do Parsifala, to chyba ciekawszym byłoby uzasadnienie niemocy Amfortasa utratą przezeń wiary niż gonoreą, zważywszy przedkolumbijski czas akcji, a tak na marginesie można się zastanawiać, czy to właśnie Parsifal podsunął Thomasowi Mannowi pomysł uczynienia z tej choroby sposobu na zawarcie cyrografu przez Adriana Leverkuhna, bohatera jego Doktora Faustusa? Wzorem Herberta von Karajana, który dla podkreślenia dwoistej natury Kundry - świętej ladacznicy - obsadził ją przez dwie śpiewaczki: inną w aktach skrajnych, inną w środkowym, można by wydobyć podobną ambiwalencję w przypadku Amfortasa, cierpiącego na syndrom lubieżnika i mnicha, i tym razem artyście go odtwarzajacemu powierzyć też rolę Klingsora, jego rzekomego najzacieklejszego wroga, a w rzeczywistości personifikującego być może wyparte przezeń skłonności jego własnej osobowości?
Takie myśli przychodzą do głowy, gdy przebiegu przedstawienia nie usprawiedliwia w wystarczający sposób strona muzyczna na podobieństwo luterańskiej doktryny o zbawieniu. Tak było i w tym przypadku. Do czasu drugiego aktu można było odnieść wrażenie, że z przedstawienia tego całkowicie uszło życie, a na dodatek triumfuje w nim banał i kicz. Dopiero wraz z przeniesieniem akcji do zamku Klingsora (czyżby rzeczywiście działały jego czary?), dał znać o sobie triumf odtwórców partii Kundry oraz tytułowej. Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak stworzyła prawdziwie wielką kreację w roli tej pierwszej. Przede wszystkim udowodniła, że muzyka Wagnera, odpowiednio odczytana i zinterpretowana, może posiadać znamiona autentycznego belcanta, zwłaszcza gdy nie nadużywa się dynamiki. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |