GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościKłamała pro publico bono
Strona 1 z 2
Kłamać jak Makryna Mieczysławska, to mistrzostwo świata. Czy dorównała jej kreacja Ireny Jun w monodramie Matka Makryna kończącym swoją sceniczną drogę na scenie Foyer Teatru Studio? Widzowie raczej przychylają się do odruchów współczucia wobec postaci nieszczęsnej, ale i godnej specyficznego podziwu kobiety. W każdym razie, kiedy po wyrecytowaniu oszczędnie rymowanego poematu Juliusza Słowackiego o Makrynie aktorka w odruchu pokajania się swej bohaterki z tuzin razy wykrzykuje słowo „KŁAMAŁAM!” , nie wierzymy w jej przyznanie się do winy. Wiemy, że ona mówiła prawdę o sobie, od początku do końca, a ta niezgodna z faktami mistyfikacja kilka razy wcześniej kończona zdecydowaną falsyfikacją i aresztem, była odruchem obronnym i nie dyktowała jej chęć zdobycia powodzenia czy majątku.
Makryna broniła też statusu Polaka w świecie, wstawiała się za obywatelami prześladowanymi narodowo i religijnie, pozbawionymi własnej ojczyzny i właściwie racji bytu. Choć Makryna nabrała aż dwóch papieży, a w jej narrację uwierzyli wszyscy, nawet Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid, Adam Mickiewicz i Zygmunt Krasiński, jej świadectwo Polki – męczennicy było potrzebne. W tych czasach, kiedy nie było telefonu, telegrafu ani Internetu liczyły się najbardziej słowa wielkich poetów – wieszczów narodowej tożsamości. To oni cierpieli za miliony i nawet jeśli dawali się oszukać co do szczegółów, en globe mieli rację. To dlatego Matka Makryna – spektakl o jednej z największych mistyfikacji XIX wieku, jak i cała historia za tym idąca, powinny być przyczynkiem do spokojnej refleksji. Monodram Ireny Jun na podstawie poematu Juliusza Słowackiego Rozmowa z Matką Makryną Mieczysławską i książki Jacka Dehnela Matka Makryna niektórzy traktują jako historię tyleż sensacyjną co zabawną. Ale wielka aktorka nie wybrała tego tematu aby dostarczyć powodów do śmiechu. To opowieść o kondycji kobiety wywodzącej się z najbardziej dotkliwej biedy, którą przypadki wyniosły na pozycję narodowego symbolu. Fałszywą Matkę Przełożoną jednego ze zgromadzeń Bazylianek, a więc sióstr obrządku greko-katolickiego, czyli Ksienię, uznano za uosobienie męczeńskich losów Polski, choć ona w rzeczywistości nigdy nie była zakonnicą. Liczne blizny na ciele uznawane za ślady „męczeństwa” były w istocie pamiątką po mężu – pijaku, carskim oficerze, który traktował kobietę i w jego przekonaniu Polkę, ze wszystkimi odmianami przemocy fizycznej i psychicznej. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |