Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
„Trubadur“ w Maladze, „Don Carlos“ w Łodzi
Strona 1 z 2
Potrawa „Indyk w maladze”, którą się w Polsce zajadamy – a w Hiszpanii nie jest znana – to brzmi znajomo. Ale Trubadur w Maladze – to coś zupełnie nowego. Bodaj w roku 1987 zespół Teatru Wielkiego w Łodzi otwierał tamtejszy Teatr Cervantesa spektaklem Cosi fan tutte w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, scenografii Xymeny Zaniewskiej, dyrygowanym przez Andrzeja Straszyńskiego. Odnieśliśmy wtedy niemały sukces, jako że Malaga odbudowawszy z ruin swój piękny, osiemnastowieczny gmach, nie zdążyła zorganizować własnego zespołu i nas z tym pięknym spektaklem zaprosiła na uroczystą inaugurację.
Po 37 latach dziarska Agencja Grand Tour zorganizowała dwudziestokilkuosobową wyprawę, aby zobaczyć hiszpańską wersję Trubadura Giuseppe Verdiego, arcydzieła włoskiej opery, którego średniowieczna intryga rozgrywa się właśnie w Hiszpanii. Tutejszy reżyser Amand Bernard przeniósł ją w czasy Rewolucji Francuskiej, na scenie umieścił groźną armatę, żołnierzy wyposażył w broń palną, a tytułowy bohater ginie nie w pojedynku, a zostaje rozstrzelany.
Wszystko wyreżyserowane precyzyjnie i z fantazją na tle malowniczego dziedzińca pałacowego, co uczyniło akcję zwartą i potoczystą mimo, że libretto zakłada aż czterokrotne zmiany miejsca akcji. Dyrygował Carlos Aragon, młody dyrygent którego chcielibyśmy mieć w Polsce, chociaż nasi najlepsi mogą mu łatwo dorównać. Obsada solistów – wyłącznie hiszpańskich – była doprawdy znakomita. Manrica śpiewał Jorge de Leon, tenor z głosem i aparycją mogący stawać na najlepszych scenach świata. Hrabią de Luna był baryton Juan Jesus Rodriguez, który zastąpił niedysponowanego pierwszoplanowego kolegę i zaśpiewał tak, że tamten mógłby już w ogóle nie wracać. W partii Leonory, wymagającej perfekcyjnych umiejętności technicznych wystąpiła młoda, urodziwa i pięknogłosa sopranistka Rocio Ignacio, a Azucenę wspaniale zagrała i zaśpiewała donośnie brzmiąca mezzosopranistka Carmen Topciu, o nazwisku zabawnie brzmiącym dla polskiego ucha. Patrząc na dwumetrowej wysokości basa Jose Antonio Garcia w roli Fernanda odniosłem wrażenie, że powinien otrzymać dodatek specjalny za długość ciała, ale śpiewał również znakomicie.
W kilka dni potem 5 czerwca znalazłem się na widowni mojego ukochanego Teatru Wielkiego w Łodzi, odsiadując niewidziane na premierze przedstawienie Don Carlosa w równie znakomitej co hiszpańska polskiej obsadzie, co powinno uwalniać nas od konieczności angażowania kosztownych cudzoziemców. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |