Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Białoruskie objawienia
Strona 1 z 2
Białoruś urzekła mnie już po raz drugi. W latach zawodowej młodości łączyły mnie różnorakie więzy współpracy z Teatrem Wielkim Opery i Baletu w Mińsku, wówczas stolicą Białoruskiej SRR. Na wejściu dla artystów – pamiętam – widniała wówczas taka oto kuriozalna instrukcja: „Dwierjami nie chłapat, jejo nada poddierżywat!“ Jego kolejni dyrektorzy Szewczuk (potem został ministrem kultury), Bukan, a zwłaszcza jego zastępca Dranicyn byli ludźmi sprzyjającymi artystycznej wymianie. Sami często bywali u nas we Wrocławiu i Łodzi, chętnie przysyłali na gościnne występy solistów i dyrygentów, z których najlepiej zapamiętałem parę baletową Jerszunową i Berdyczewa, wspaniale tańczących Giselle we Wrocławiu. Kilkakrotnie doznałem specyficznej, ale zarazem wspaniałej białoruskiej gościnności. Po premierze baletu Raymonda (dyrygowanym przez demoniczną, podobną zarazem do diabła i Paganiniego dyrygentkę Kołomyjcewą), w którym główne role kreowali Juri Trojan i Ludmiła Brzozowskaja, ta ostatnia, śliczna i eteryczna, podczas bankietu wzniosła następujący toast: „Piju za wsjech, kotoryje pagibli wo wtoroj odczestwiennoj wajnie, cztoby ja sjewodnia magła z uspiechom stancowat Raymondu!“, po czym wychyliła duszkiem pełną szklankę mocnej, białoruskiej wódki. Według tamtejszych radzieckich przepisów teatralnych z okazji przyjazdu cudzoziemca, wolno było na jego cześć urządzić bankiet, a nawet kilka. Z mojego więc powodu ucztowały ochoczo organizacja partyjna, dyrekcja, związki zawodowe i czołowe gwiazdy (w takiej kolejności)! Raz odbyło się to w folklorystycznej „bani” (łaźni) przy zastawionych stołach, całkowitym negliżu i nieskrępowanej, ale bezerotycznej przyjaźni polsko-radzieckiej. W czasie jej trwania zostałem zaproszony do rozgrzanej kabiny, gdzie rozłożonego na twardej ławie sekretarz partii trzymał mnie za ręce, a przewodniczący prawsojuza za nogi. Natomiast dyrektor i jego zastępca chłostali różne części mego grzesznego ciała brzozowymi miotłami. Potem takiemu samemu zabiegowi kolejno poddawali się gospodarze, a ja mogłem dowoli sprać ich tymi samymi miotłami, co uczyniłem z prawdziwie debiutancką przyjemnością. W latach 70-tych pojawił się w Mińsku młody choreograf Walentyn Jelizarjew, którego obok leningradczyka Nikołaja Bojarczykowa wymieniano jako obiecujący talent, choć w Rosji Radzieckiej prawdziwie młodych talentów choreograficznych nie było. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |