Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Odchodzenie i nadchodzenie Tytanów
Strona 1 z 2
Nie było to beztroskie Boże Narodzenie. Tuż przed wigilią przyszła wiadomość o śmierci Janusza Zipsera, charyzmatycznego polskiego tenora urodzonego we Lwowie, wykształconego i debiutującego w Krakowie (w klasie prof. Kaczmara), a potem przez lata zachwycającego nas swym rozległym repertuarem w Operze Wrocławskiej. Manru, Eleazar, Stefan, Manrico, Radames, Don Carlos, Rudolf, Cavaradossi, Lyonel, Florestan, Barynkay i wiele, wiele innych ról, których nie wymieniam pisząc z pamięci, bardzo poruszony. Był artystą wszechstronnie wyedukowanym, dzielącym karierę operową z pracą inżyniera w przemyśle, gdzie odnosił również niemałe sukcesy. Człowiek prawy, przyjazny, urodziwy, kochający swą żonę Danutę Paziukównę, niezrównaną partnerkę w życiu i na scenie. Przeżył aż 93 lat, więc najpierw w młodości podziwiałem go w spektaklach krakowskich, potem przez wiele lat pracowaliśmy razem we Wrocławiu i Łodzi (tam uratował mi premierę Fidelia), no i przyjaźniliśmy się jak najbardziej serdecznie.
Już podczas świąt wiadomość z Gdańska o śmierci Alicji Boniuszko, długoletniej i urzekającej baleriny, symbolu sztuki baletowej Wybrzeża, doskonałej interpretatorki większości zamysłów choreograficznych Janiny Jarzynówny-Sobczak, artystki inteligentnej, wrażliwej i po kobiecemu po prostu pięknej.
W wieczór sylwestrowy oglądałem w Theater an der Wien na szczęście ostatni z serii spektakli Moniuszkowskiej Halki, zrealizowany w koprodukcji z warszawskim Teatrem Wielkim. Siedząc na widowni myślałem o całych pokoleniach polskich tytanów tego naszego operowego arcydzieła. Zwłaszcza o tych, których już nie ma, a ja miałem szczęście podziwiać ich na scenie, a nawet z niektórymi współpracować: Kawecka, Fołtyn, Słoniowska, Rumowska (tytułowe), Paprocki, Arno, Domieniecki, Leoniec (Jontek), Hiolski, Woźniczko, Czekay (Janusz), Fołtyn, Merunowicz, Żerdzicki (reżyserzy), Bierdiajew, Latoszewski, Górzyński, Satanowski, Siess (dyrygenci).
Teraz w Wiedniu takim tytanem okazał się Tomasz Konieczny, który śpiewając Janusza jawi się jako postać zdecydowanie pierwszoplanowa, z rozbudowanymi zadaniami aktorskimi w wielu scenach, gdzie w oryginale moniuszkowskim i tekście Wolskiego jest absolutnie nieobecny. W arii „Gdybym rannym słonkiem…” Halka zamiast pytać „… Gdzież to Jontek ?” śpiewa „Gdzież to Janusz”, aby to co dzieje się na scenie trzymało się kupy.
Jest nie tylko doskonałym bas-barytonem o karierze międzynarodowej (w dzień po Nowym Roku już próbował partię Wotana w Walkirii z zespołem Teatro Liceo w Barcelonie). Jest również wspaniałym aktorem z dyplomem łódzkiej Filmówki, co zademonstrował w roli uwodziciela Halki, który wszak z zamysłem kompozytora i librecisty nie ma nic wspólnego. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |