Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Złe zachowanie
Strona 1 z 2
Czy warto publicznie podnosić sposób zachowania się w teatrze, skoro w wielu dziedzinach życia zachowujemy się coraz gorzej, a w niektórych wręcz skandalicznie? W restauracjach –nazbyt często głośna muzyka i hałaśliwe śmiechy, a w pociągach – niekończące się rozmowy przez telefony komórkowe na tematy biznesowe, aby dowartościować się w oczach pozostałych pasażerów. W relacjach damsko-męskich chamstwo, nonszalanckie traktowanie partnerów, a nawet rękoczyny, zwłaszcza w wykonaniu damskich bokserów. W pracy –przesadne fraternizowanie się, albo trudny do zdefiniowania lobbing. W szkołach – rówieśnicze okrucieństwo prowadzące do znęcania się nad słabszymi. Na meczach sportowych – wolę nie mówić. W polityce – lepiej ze wstydem przemilczeć. Cóż wobec powyższego szkodzi chodzenie do teatru z trzymaną w ręku butelką z napojami, a na widowni popijanie ze szklanki, co generuje anemiczność braw, bo nie można przecież wszystkiego tego robić jednocześnie. Rozumiem, że wykosztowawszy się na drogie bilety wstępu i jeszcze droższe wieczorowe kreacje, pantofle, smokingi i lakierki chciałoby się mieć to uwiecznione na fotografiach. Zwłaszcza, jeśli teatr odwiedza się rzadko i nie tyle z potrzeby serca lub pragnienia obcowania ze sztuką, ale po to, aby pochwalić się znajomym, zdenerwować sąsiadów, czy zaimponować kolegom w pracy. Wystarczyłoby takie konterfekty uwiecznić przed gmachem, no powiedzmy w westybulu lub w bufecie. Ale nie – zaklinam – na widowni, na tle kurtyny, przed orkiestronem, w rzędach lub podczas końcowych owacji. Fotografować można podobno teraz wszystkim: aparatem, telefonem, torebką z kosmetykami, teatralną lornetką, a nawet puderniczką. Już widzę te wieczory towarzyskie, podczas których gospodarze po nakarmieniu swoich gości rozkładają albumy teatralno-operowych wojaży z sobą w rolach głównych, nie dopuszczając do toastów, lub zapominając o deserze. Szczególnie kłopotliwymi są melomani, którzy podczas spektaklu zaprzątają swymi problemami siedzących obok widzów. Któregoś wieczoru, pewien osobnik przeszkadzając w odbiorze przedstawienia, natarczywie dopytywał wokół, kiedy będzie łabędź. Wreszcie zdenerwowany sąsiad nachylił się do niego mówiąc: Proszę pana, łabędź jest w Lohengrinie, a dzisiaj grają Fausta. – To po co ja tu siedzę? Przecież Fausta od lat znam na pamięć! – wykrzyknął. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |