GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościJeśli dzisiaj mamy 25 lipca, to jesteśmy w Bayreuth
Strona 1 z 3
Gdzie tradycyjnie tego dnia rozpoczyna się Wagnerowski festiwal, z wyjątkiem okresu bezpośrednio po wojnie oraz roku pandemii. Na inaugurację sto dziesiątego dano nową inscenizację Tristana i Izoldy, wyreżyserowaną przez Rolanda Schwaba, a od strony muzycznej przygotowaną przez Markusa Poschnera. Ten ostatni, który zastąpił Corneliusa Meistera, nadał słynnemu wstępowi znamiona zdecydowanie akademickie, narzucając powściągliwe tempa. Wskutek tego ów muzyczny „szał uniesień“ daleki był od przełomu jaki dokonał w rozwoju tej sztuki, bez którego nie byłoby późniejszej symfoniki Aleksandra Skriabina.
A zatem można było powziąć obawy co do dalszego przebiegu tego przedsięwzięcia. Ale nadzieja pojawiła się prawie zaraz, wraz z rozpoczęciem akcji (skądinąd takie określenie gatunkowe nadał Wagner temu dziełu), którą otworzyła pieśń Młodego marynarza w interpretacji południowoafrykańskiego tenora Siyabongi Maqunga, odznaczającego się jasnym, dobrze ustawionym głosem o wyrównanym brzmieniu (czego nie dało się powiedzieć o wcześniej obsadzanym w tej roli z przyczyn afirmacyjnych Tanselu Akzeybeku). Prawdopodobnie jeszcze wiele o tym śpiewaku usłyszymy. Wagner niezbyt dobrze kontrastował względem siebie głosy wysokie i średnie. Często tessytury ich partii na siebie zachodzą, poza wyraźnie altową Erdą w Złocie Renu i Zygfrydzie, ogniwach Pierścienia Nibelunga. Catherine Foster jako Izolda, do której w głównej mierze należy pierwszy akt, w znacznym stopniu posługiwała się zróżnicowaniem barwowym, oddającym zmienne emocje postaci, tak że niekiedy mogło się wydawać, iż dysponuje głosem niższym i ciemniejszym od Jekatieriny Gubanowej, odtwórczyni Brangeny. Zabrakło mi natomiast siły wyrazu, również w zakresie falowania dynamiki w wielkim duecie miłosnym tytułowych protagonistów w drugim akcie, którego jest on osią. Jego przyśpieszony początek odzwierciedla narastającą ekscytację seksualną pary, a po szczytowej kulminacji następuje wyczerpanie, znajdujące ujście w ostatecznym zlaniu się głosów obojga. Ponadto daje w nim znać o sobie organiczny związek Erosa i Thanatosa, kiedy bohaterowie w najwyższym uniesieniu miłosnym pragną zarazem unicestwienia, kierując nawzajem wezwanie: „Pozwól mi umrzeć“. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |