GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościJolanta Omilian - musiałam iść w stronę belcanta
Strona 9 z 19
Mimo, że ważyła ponad sto kg. Teraz wygląd śpiewaka jest ważniejszy od jego umiejętności i walorów głosowych.
A jest to przecież najmniej istotne! Dziś wiele czynników jest ważniejszych, śpiew jest niestety na odległym miejscu, co przynosi wiele szkody teatrowi operowemu. Może takie nadeszły czasy. Szkoda...
Kariera we Włoszech potoczyła się błyskawicznie. W pierwszych latach włoskich występów śpiewała Pani m. in. Traviatę, Fiorillę, Rozynę, Gildę, Norinę, Łucję, Leilę, Ninettę, Luisę Miller, Thais, Olimpię, Giuliettę i Antonię w „Opowieściach Hoffmana”… Występy na innych scenach europejskich były konsekwencją kariery włoskiej?
To przyszło jakoś naturalnie, po każdym występie otrzymywałam wiele kolejnych propozycji. Propozycje pojawiały się również wtedy, gdy z włoskimi zespołami byliśmy zapraszani za granicę. Nie wszystkie kontrakty mogłam przyjąć, ale oczywiście nie mógł mnie nie interesować Tankred z Marylin Horne w Barcelonie, gdzie scenografię robił Pier Luigi Pizzi. Nie miałam jakiegoś poczucia przekraczania granic, świat operowy to jeden świat. Na przykład Normę po raz pierwszy zaśpiewałam w Rio de Janeiro, potem pojawiła się propozycja śpiewania tej roli w Stanach Zjednoczonych, we Francji, później w Japonii i oczywiście w Italii.
No właśnie Norma. Obok trzech Królowych Tudor w operach Donizettiego i Lady Makbet jest partią, w której odniosła Pani ogromny sukces, spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności i krytyki.
Tak to prawda. Norma to moja ukochana partia. Mistyczna i hieratyczna, postać jakby żywcem wyjęta z mitów greckich. Monolit, wielkość a jednocześnie kruchość kobiety. Wokalnie bezgranicznie wymagająca. Kwintesencja belcanta, linia muzyczna i wokalna koherentnie złączona z emocjami.
Miała Pani poczucie, że trudno się przebić przez włoski świat, nie będąc Włoszką? Że coś jest dla Pani zamknięte?
Nie, nie miałam takiego wrażenia, mimo że weszłam do jaskini lwa, w dodatku śpiewając klasyczny włoski repertuar sopranowy. Nasza profesja, nasze powołanie, jest bardzo międzynarodowym zawodem. Nie dano mi odczuć tego, że jestem Polką, że jestem cudzoziemką. Może też nie chciałam widzieć pewnych rzeczy, może to była moja bariera ochronna, ale nie przypominam sobie czegoś ewidentnie niesympatycznego. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |