GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościWokalne piruety i inne akrobacje
Strona 1 z 2
Wokalizy i tryle uznać można za odpowiedniki skomplikowanych figur tanecznych w śpiewie, rodzaj wokalnej akrobacji i ekwilibrystyki, których perfekcyjne wykonanie jednym zapiera dech w piersiach, a dla innych bywa przejawem pretensjonalności, a nawet złego smaku, zwłaszcza odkąd w teatrze muzycznym swe apodyktyczne prawa dyktować zaczął Richard Wagner. Przyznam się, że wyrządził on wiele szkód, kierując operę w ślepy zaułek, albowiem pierwszoplanowym czynnikiem pozostaje w niej muzyka, a nie słowo, którym do woli napawać się można w teatrze dramatycznym.
Ale koncert arii operowych w ramach XVIII Letniego Festiwalu Operowego rozpoczął się właśnie od muzyki przywołanego kompozytora. A więc uwertury do romantycznego jeszcze z ducha, a grand opery w formie „Rienziego, ostatniego trybuna”, którego autor później się wyparł i nie dopuścił na scenę swego teatru świątecznego w Bayreuth. Wagner nie był urodzonym melodystą, a więc, jeśli już jakąś złożył, to eksploatował do granic wytrzymałości odbiorców (np. pieśń konkursową Waltera wielokrotnie przewijającą się w „Śpiewakach norymberskich”, monolog towarzyszący wykuwaniu miecza Notunga w „Zygfrydzie”). Podobnie jest z motywem duetu Ireny i Adriana „Ja, eine Welt voll Leiden” z „Rienziego” wielokrotnie powtarzającym się zarówno w operze jak i już w samej uwerturze (w filmie „Lisztomania” Kena Russella tytułowy pianista, grając parafrazę tej uwertury, wykonuje jednoczesnie w stronę obecnego na widowni Wagnera gest ziewania, oznaczający znudzenie nieustannym powrotem tego tematu). Niezależnie od wszystkiego pozostaje ona jednym z efektowniejszych utworów orkiestrowych tego autora. Artur Ruciński zaśpiewał słynną Pieśń Wolframa „do gwiazdy” „O du mein holder Abendstern” z „Tannhäusera”, w której wrażliwy artysta wiele wygrać można nastrojem. Największym jednak zróżnicowaniem środków wyrazu odznaczała się w jego ujęciu aria księcia Jeleckiego „Ja was lublu” z „Damy pikowej” Piotra Czajkowskiego, w której to partii występował przed sześciu laty na scenie Opery Krakowskiej. Śpiewak miał w tym sezonie debiutować na deskach nowojorskiej Metropolitan w partii Walentego w nowej inscenizacji„Fauście” Gounoda, ale, niestety, ze względów oszczędnościowych premiera nie doszła do skutku, wskutek czego przyjdzie mu zaczekać na kolejną okazję jeszcze dwa lata. Posiadający ten sam anagram tenor Arnold Rutkowski od najlepszej strony zaprezentował się w dwóch fragmentach z „Romea i Julii” Charles’a Gounoda kawatynie tytułowego bohatera „Ah, leve-toi, soleil” oraz duecie z Julią „O nuit divine”, w którym dołączyła do niego Katarzyna Oleś-Blacha. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |