GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościPorażka „Carmen” w Opéra national de Paris
Strona 2 z 3
Wypada jednak zacząć tę relację od początku. Otóż wspomniany reżyser zrezygnował z przywołania w swojej wizji hiszpańskiego folkloru i przeniósł całą akcję opery do czasowego kontekstu movidy, czyli hiszpańskiego ruchu odnowy kultury i obyczajowości, który rozpoczął się w Madrycie pod koniec lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku, po śmierci generała Franco i upadku jego dyktatury. Ruch ten wiązał się z żywiołowym rozwojem popularnych trendów w sztuce, liberalnym podejściem do narkotyków i seksualności, a także zabawowym stylem życia. Atmosferę tych gwałtownych zmian najpełniej oddał w swoich filmach Pedro Almódovar i dlatego Yves Beaunesne zapowiedział odwołanie się w swojej inscenizacji do estetyki filmów hiszpańskiego reżysera, a w szczególności do filmu Przerwane objęcia z Penélope Cruz w głównej roli, w której aktorka upodobniła się do Marilyn Monroe. I to właśnie tłumaczy, dlaczego paryska Carmen - ucieleśniana przez Anne Caterine Antonacci - zamieniła się w ponętną blondynkę, co już na samym początku wzbudziło oburzenie większości widzów, podobnie zresztą jak wyglądający jak Elvis Presley Escamillo w wydaniu Ludovica Tézier.
Cała oprawa scenograficzna ogranicza się tutaj do widoku jakby opuszczonego i popadającego w ruinę hangaru lub może zaniedbanej fabryki, która z punktu widzenia plastycznego razi szarością, brzydotą i niefunkcjonalnością. Owa rozległa przestrzeń uniemożliwia sugestywne kreowanie intymnych sytuacji, a co gorsze powoduje „uciekanie” dźwięku we wszystkie możliwe strony i sprawia, że często głosy solistów nie docierają do słuchaczy. Prawdopodobnie świadomy nieatrakcyjności tak nakreślonej wizji reżyser podejmuje niekiedy próby ożywienia swojego obrazu, jak na przykład wówczas kiedy na scenie pojawiają się rowery czy nie wiadomo po co przeciągane w różne strony dwa wagony kolejowe. To na nich wdzięczy się grupa dziwacznych osobników, wśród których wyróżnia się jakby wyjęty żywcem z filmu Almódovara transwestyta, z ostentacyjnie obnażanym sztucznym biustem. Z kolei gromadzący się przed areną w Sewilli tłum z aktu czwartego w niczym nie ewokuje atmosfery podniecenia w związku z mającą się zaraz rozpocząć corridą, natomiast za sprawą popisujących się przed nami żonglerów, kuglarzy i akrobatów, tudzież ogromnych marionetek, przywołuje iście cyrkowy wystrój. Dodajmy, iż pomimo tych nieudanych starań podtrzymania uwagi widza za wszelką cenę, do przedstawienia wkrada się coraz bardziej narastająca nuda, tym bardziej irytująca, że brakuje tutaj też gry aktorskiej z prawdziwego zdarzenia. Pozbawiona dynamicznej dramaturgii inscenizacja znajduje wreszcie swój finał w scenie śmierci Carmen, która ginie nie od ciosu nożem - co przewiduje libretto - lecz uduszona przez Don José przy użyciu ślubnej sukni jego matki, co niespodziewanie nabiera psychanalitycznego wydźwięku. Również na planie wokalnym omawiane przedstawienie nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Anne Caterine Antonnaci, która tytułową rolą podbiła już w przeszłości serca bywalców wielu europejskich teatrów, a trzy lata temu spotkała się dzięki niej z triumfalnym przyjęciem w paryskiej Opéra Comique, tym razem rozczarowuje bladą i pozbawioną charakteru kreacją oraz nieciekawym brzmieniem bezbarwnego sopranu. Ta wspaniała artystka gubi się gdzieś w niefortunnie zagospodarowanej przestrzeni i nie potrafi odnaleźć w niejasnej koncepcji reżysera. Nie przekonuje też występ zazwyczaj tak charyzmatycznego tenora Nikolaia Schukoffa, który próbuje usprawiedliwić swoje wokalne słabości za pomocą skierowanego do publiczności gestu wskazującego na przejściowe kłopoty z gardłem. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |