Przegląd nowości
- Szczegóły
-
Opublikowano: poniedziałek, 11, czerwiec 2007 02:00
Strona 4 z 5
Na szersze omówienie zasługuje Daniel Borowski, który po raz pierwszy w życiu wystąpił w Aidzie jako arcykapłan, Ramfis.
Zasługuje, bo właśnie kończy swój jubileuszowy, piętnasty sezon pracy scenicznej. Jeszcze jako student 26 września 1992 roku na scenie łódzkiego Teatru Wielkiego debiutował epizodyczną rolą Bogdanowicza w operetce "Wesoła wdówka". W trzy lata później na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego, 22 marca 1995 roku debiutował partią Johanna na w operze Werther. Od tego czasu stołeczna publiczność ciekawie zapowiadającego się młodego basa mogła podziwiać w kilku innych rolach. Były nimi: Deputowany flandryjski (z zespołem Teatro La Fenice), Don Basilio w Cyruliku sewilskim (1996), Timur w Turandot (2002) oraz Sparafucile w Rigoletto (2007). Daniel Borowski niezależnie od intensywnej pracy estradowej w repertuarze oratoryjnym dotychczas wystąpił na 33 scenach operowych Europy i Ameryki Północnej (w tym w latach 2001 – 2003 w pięciu produkcjach New York City Opera). Bieżący, jak wspomniałem jubileuszowy sezon zaowocował dwoma debiutami na scenach: Teatro Masteranza w Sevilli i w szacownym, legendarnym mediolańskim Teatro alla Scala. Aida nie jest dla niego nową operą, bowiem w tej operze jako Faraon występował już w poznańskim Teatrze Wielkim (1995) i z tym zespołem w Brukseli oraz w Berliner Staatsoper (2000-01). Partia Ramfisa jest jego 41 rolą, w którą wcielił się na scenie i przygotował ją dla Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Pokazał w niej całe bogactwo barw i odcieni swego atrakcyjnego i ogromnego, wyrównanego we wszystkich rejestrach głosu. Z zachwytem słuchało się pięknie brzmiących najwyższych dla basowej skali dźwięków. W nich błyszczał i fascynował, lecz w jednym przypadku nie wpisał się w akord orkiestry i skończył sam, acapella. Mimo to pozostawił pewien niedosyt w kwestii subtelnej budowy całych fraz muzycznych. Chciałoby się perfekcyjnego ich wykończenia, jeszcze większej troski o detale i niuanse. Jak na arcykapłana przystało zaprezentował aktorską godność całego majestatu poprzez powściągliwe gesty, aczkolwiek jednoznaczne i mające kolosalne znaczenie dla scenicznego wyrazu odtwarzanej postaci.