Przegląd nowości
- Szczegóły
-
Opublikowano: poniedziałek, 11, czerwiec 2007 02:00
Strona 2 z 5
Splatające się z sobą emocje występujących postaci budowali sami soliści, na zasadzie każdy tak, jak potrafi i tak, jak graną postać rozumie. Tytułowa bohaterka, bułgarski sopran Elena Baramowa sztuką aktorską raczej nie imponuje.
Najchętniej stała przodem do publiczności i od czasu do czasu ruszyła jedną albo drugą ręką. Tego typu warsztat aktorski stosowała nawet wtedy, gdy brała udział w duecie O terra adio, zresztą nie tylko w nim, bo i w słynnej arii Ritorna vincitor nie pokazała zmiennych uczuć, jakie nią targają. Z wkładki obsadowej wynika, że tę partię, w tej samej produkcji śpiewała już w 2005 roku. Niezależnie od ładnej barwy mocnego, spintowego głosu perfekcją wokalną nie za bardzo imponowała. Wiadomo, że etiopska niewolnica musi posiadać liryczne umiejętności wokalne, aby śpiewać delikatnie i subtelnie. Głównie w wielkiej arii O Patria mia nad Nilem, gdzie głos w wysokim C wznosi się w arcytrudnym pianissimo crescendo trwającym przez prawie dwie oktawy. Niestety śpiewaczka tego wymogu nie respektowała. Aida wysokie C musi zaśpiewać aż czterokrotnie. Poza żenującym wykonaniem w powyższej arii, także w innych trudnych dramaturgicznie momentach zawodziła: w dwukrotnym fortissimo na tle całego zespołu w scenach zbiorowych I i II aktu, a ponadto w duecie z Amneris. Zbyt często wyrazem artystycznym całkowicie rozczarowała.
Partię Amneris z właściwą sobie sztuką kreowała dobrze znana polskiej publiczności Małgorzata Walewska.
Stworzyła konsekwentnie budowaną przez siebie delikatną postać niewiasty, zakochanej w Radamesie do tego stopnia, że z powodu dumy oraz zazdrości, a także nie spełnionych uczuć potrafiła żebrać o miłość. Solistka umiejętnie łącząc gest aktorski z wokalnym wyrazem nadała prawdziwy blask dumnej córce Faraona, jednocześnie będącej normalną kobietą. Jeśli zdarzały się momenty, w których jej średnica nie była słyszalna, to następowały w wyniku zbyt głośno grającej orkiestry. Chociaż niedoróbką technicznej natury również było niewłaściwe wyrównanie głosów biorących udział w duecie, bądź innej scenie zespołowej. Jak miejscami niewygodnie dla Amneris kompozytor skonstruował rolę. To jest powszechnie wiadomo i w kwestii kierownika muzycznego przedstawienia pozostaje zwrócenie uwagi na wyrównane brzmienie głosów solistów. Naturalnie w przypadku Małgorzaty Walewskiej, dobrze radzącej sobie w scenie sądu nad Radamesem, czekałem na akt IV, ponieważ w tym akcie jako Amneris na scenie nowojorskiej Metropolitan Opera wystąpiła 26 października 2005 roku. Tu akurat niewiele ma do zaśpiewania, lecz w wyrazie artystycznym odniosła sukces.