GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościMarc Minkowski interpretuje Symfonie londyńskie Józefa Haydna
Strona 2 z 2 Interpretacje Marca Minkowskiego należą do nurtu wykonawstwa historycznie poinformowanego z czterech powodów. Po pierwsze dlatego, że muzycy z orkiestry grają na epokowych instrumentach lub ich kopiach. Po drugie, ze względu na skład zespołu, który jest zbliżony do składu preferowanego przez Haydna; Minkowski obsadził we wszystkich dwunastu symfoniach dwanaście pierwszych skrzypiec i trzy kontrabasy. Po trzecie, z tej prostej racji, że są to wykonania utrwalone podczas publicznych koncertów, w których kosztem autentyczności dyrygent zrezygnował ze studyjnej perfekcji. Po czwarte wreszcie, kapelmistrz ma odwagę eksperymentować i podążać za spontanicznością samego kompozytora, niemniej w przypadku Minkowskiego owa spontaniczność jest posunięta o krok do przodu. Otóż w Andante z Symfonii G-dur Hob. I:94 zwanej Niespodzianką słyszymy aż trzy repetycje pierwszego okresu, podczas gdy Haydn umieścił w partyturze tylko jedną. W kreacji francuskiego dyrygenta każda kolejna repetycja jest grana - zgodnie z zapisem nutowym - coraz ciszej; po pierwszym powtórzeniu jednak nie pojawia się charakterystyczne uderzenie w kocioł, a zamiast niego otrzymujemy pauzę generalną, aby po drugim powtórzeniu muzycy wydali przeraźliwy krzyk, który wzbudzi wśród publiczności jedynie salwę śmiechu. Wykonania Marca Minkowskiego urzekają nie tylko kreatywnością, ale również żywotnością i emocjonalnością. Każda z symfonii ma swój klimat, za każdą frazą kryje się inna historia, która zdejmuje z całego zbioru piętno opierającej się na rzemiośle klasycystycznej powtarzalności. W tej nastrojowej opowieści podziwiamy też paletę barw i odcieni, od aksamitnego i jasnego kwintetu do matowych i ciemnych aerofonów. Z jednej strony chylimy czoła potędze ich brzmienia, z drugiej strony uśmiechamy się na myśl o ich lekkości i bezpretensjonalności, a poniekąd i przaśności. Nawet Haydnowskie menuety okazują się być w ujęciu Minkowskiego swojskie i kreślone grubą kreską, zostawiając kojarzoną z francuskim menuetem dworskość daleko w tyle. Jeśli chodzi o aspekt techniczny, orkiestra z Grenoble jest dobra, aczkolwiek nie perfekcyjna. Czasem brakuje mi w jej grze artykulacyjnej precyzji i powiewu świeżego powietrza, uzmysławiającego, iż ponadsześćdziesięcioletni Haydn wciąż był młody duchem. A może tak naprawdę tylko takiego udawał, chcąc przypodobać się damskiej części publiczności? Bądź co bądź Minkowski niczego nie udaje. On po prostu jest. Po to, by porywać, wzruszać, zachwycać... i przestraszyć. Maciej Chiżyński (Res Musica) |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |