GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Małżeńska” sonata Beethovena
Strona 2 z 2
Dwie sławne „Sonaty Kreutzerowskie” musiały zaowocować trzecią – adaptacją na scenę teatralną. W ostatnim czasie mieliśmy aż dwie takie, zupełnie różne, tym bardziej godne porównania. Na ostatnim festiwalu „Muzyka na szczytach” w Zakopanem zobaczyliśmy monodram w wykonaniu Andrzeja Chyry ilustrowany „kompletem” dzieł muzycznych (Beethoven, Janáček, Szostakowicz) co wyreżyserował Tomasz Cyz, zaś w warszawskim Teatrze Rampa wystawiono spektakl w reżyserii i adaptacji Grzegorza Mrówczyńskiego z udziałem trójki aktorów stanowiących jakby domniemamy „trójkąt małżeński”. Trudno zdecydować, które z przedstawień było lepsze. Walorami obydwu było stworzenie specyficznego nastroju silnie oddziałującego na publiczność. W pierwszym przypadku narzędziem tworzenia napięcia była muzyka grana na żywo oraz „aktorskie” czytanie opowiadania przez znakomitego Andrzeja Chyrę, w drugim – reżyseria uwypuklająca obyczajowo – tragikomiczne wątki opowiadania Tołstoja i świetna kreacja Andrzeja Niemirskiego jako niefortunnego małżonka. Oczywiście w spektaklu Grzegorza Mrówczyńskiego Beethoven też „zagrał”, choć z taśmy, reżyser ten znany jest zresztą z tego, że zawsze sam opracowuje muzykę do swych przedstawień i czyni to z niemałym smakiem i znawstwem. W „Rampie” mamy więc kilka razy powtórzoną skrzypcową akordową ekspozycję Adagio sostenuto, a później spory fragment Presto z części pierwszej, także kilka razy powtarzany, jako „podkład” i ilustracja do obsesyjnych myśli o zdradzającej żonie. W spektaklu Tomasza Cyza muzyka była wykorzystana w sposób bardziej drobiazgowy i autonomiczny, bowiem, kiedy grali soliści (w Beethovenie znakomity duet Janusz Wawrowski – skrzypce, Jose Gallardo – fortepian), narrator milczał. Cała część pierwsza Sonaty ilustrowała opis burzliwych i rozwiązłych lat młodzieńczych bohatera a dopiero Część II Andante con variationi „dopasowano” zresztą w sposób odkrywczy i uroczy do flirtu, narzeczeństwa i miodowego miesiąca, zwłaszcza że sama muzyka sugeruje taki bezpretensjonalny dialog i młodzieńcze przekomarzania się, śmiechy, zabawy. Grzegorz Mrówczyński w swoim wyborze skoncentrował się wyłącznie na części I Sonaty, tłumacząc, że sam Tołstoj w opowiadaniu wymienia muzyczne określenie Presto. W jego spektaklu ważnym elementem jest również imitacja koncertu, który w domu głównego bohatera Posmyszewa (Andrzej Niemirski) dali – jego żona i obwiniany o cały dramat skrzypek przybyły z Paryża niejaki Truchaczewski. Otóż ten koncert jest wykonywany tylko jako pantomima na pomysłowo zaprojektowanych przez scenografa Jerzego Rudzkiego atrapach fortepianu i skrzypiec. I tutaj ujawnił się dodatkowy talent „grającej” na niby-fortepianie Joanny Górskiej, której ruchy precyzyjne, rytmiczne i perfekcyjnie podłożone pod dźwięki z taśmy do złudzenia sugerowały, że jest ona autentyczną wykonawczynią tej wspaniałej muzyki. Trudniejsze zadanie ruchowe miał jej partner Robert Kowalski, doskonale natomiast wizerunkowo obsadzony w roli domniemanego amanta i kochanka. W przedstawieniu Tomasza Cyza muzycy po prostu realizowali partyturę, a Janusz Wawrowski, choć jakoby do niego odnosiły się komentarze pisane ręką Tołstoja, w minimalnym stopniu reagował na te słowa. Przedstawienie zakopiańskie wykonano niestety tylko jeden raz, natomiast „Sonata Kreutzerowska” w Rampie weszła do stałego repertuaru tej sceny, choć tragiczny i pesymistyczny finał spektaklu odbiega trochę od charakteru typowych pozycji sceny na Targówku. (A może właśnie z tego względu lepiej byłoby, aby w finale Posmyszew nie zabijał swej małżonki?) Jednak z uwagi na rzeczywiście wybitne kreacje aktorskie i doskonałą reżyserię powinna się cieszyć dużym powodzeniem. Joanna Tumiłowicz |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |