Muzyka w cieniu ukraińskiej tragedii

Opublikowano: poniedziałek, 14, marzec 2022 06:52
Pietras Sławomir

W dniach, kiedy Ukraina walczy o siebie przeciwko rosyjskiej zarazie, na której czele stoi Putin – największe nieszczęście naszych czasów, ludzie trzymający pióra w ręku, wręcz nie mogą pisać o niczym innym. Zaczynam więc od informacji, że Anna Netrebko i Walerij Giergijew zostali wykluczeni – jako przyjaciele rosyjskiego ludobójcy – z możliwości występowania na największych scenach i estradach świata z Metropolitan Opera, Carnegie Hall i mediolańską La Scalą na czele. 

 

W napięciu oczekuję zachowania się naszego przyjaciela Borysa Eifmana, który na rozkaz Putina otrzymał niedawno luksusową, nowo wybudowaną siedzibę swego zespołu baletowego w Petersburgu i wielokrotnie manifestował publicznie wdzięczność i przywiązanie do satrapy. Bez komentarza, ale z wielkim szacunkiem pozostawiam decyzję Piotra Beczały o odwołaniu swego recitalu, zapowiadanego na wiosnę w Moskwie.

 

Zarówno w naszym kraju, jak i na całym świecie ludzie kultury, zespoły artystyczne, wybitni soliści i znaczące osobowości z różnych dziedzin manifestują swą solidarność z Ukrainą, podziw dla determinacji tego narodu oraz imponującą postawę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, do niedawna uwielbianego ukraińskiego „Zenona Laskowika”, a obecnie męża stanu, który wszedł do ścisłego grona przywódców swej Ojczyzny w całej jej historii.

 

W pierwszym dniu agresji siedziałem w sali Filharmonii Śląskiej w Katowicach, gdzie tamtejsza Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Piotra Pławnera dała uroczy, post walentynkowy koncert złożony ze szlagierów Schumanna, Kreislera, Elgara, Smetany, Straussa i Bernsteina. Tego wieczoru dowiedziałem się, ba! przekonałem naocznie, że ten wybitny skrzypek jest również wybornym dyrygentem. Swe wszechstronne umiejętności zaprezentował jednocześnie prowadząc orkiestrę i wykonując solowe, wirtuozowskie partie skrzypiec. Dodał do tego estradową grację, promienny uśmiech, naturalną, niewymuszoną technikę manualną, oraz bezproblemową wirtuozerię na instrumencie. Aż tak zachwycił wytrawnych śląskich melomanów, że w finale zgotowali mu owację na stojąco. Piszę o tym dlatego, że Piotr Pławner rozpoczął wieczór utworem kompozytora ukraińskiego, czym wzruszył nas wszystkich. 

 

Wzruszenie zapanowało również na recitalu urodziwej ukraińskiej śpiewaczki operowej Galiny Kukliny, która na zaproszenie Towarzystwa Przyjaciół Będzina zaśpiewała w „tłusty czwartek” przed jego tłumnym gremium. Po owacyjnie przyjmowanych fragmentach operowych, operetkowych i musicalowych poznańska gwiazda rodem z Doniecka wykonała z przejęciem na bis… hymn Ukrainy. Wielu miało łzy w oczach, oklaskując ją na stojąco.  


W kilka dni później przed spektaklem Don Carlosa w Metropolitan Opera wszyscy wykonawcy w kostiumach pojawili się przed kurtyną i przy akompaniamencie orkiestry zaintonowali potężnie hymn Ukrainy.

 

Informuję tych, którzy nie odchodząc od telewizora, z żalem i wściekłością śledzą ogrom ukraińskiej tragedii, że w ostatni wieczór lutego, Program I TV zaprezentował premierę spektaklu Akompaniator autorstwa Anny Burzyńskiej w reżyserii Adama Sajnuka. Jest to świetnie napisana dwuosobowa komedia, która obiegła już wiele scen teatralnych i muzycznych. Nie opowiadając jej treści powiem tylko, że tym razem rewelacyjnymi kreacjami błysnęli Edyta Olszówka i Piotr Polk. W tytułowej roli zaprezentował on siłę swego aktorstwa przebijającą wizerunek podkomisarza Oresta Możejki, z którym – myślałem – będzie się już zawsze kojarzył. Poza tym okazał się pianistą o umiejętnościach wirtuozowskich. Przed spektaklem transmitowanym na żywo, pojawił się na ekranie jego reżyser Adam Sajnuk i oświadczył: „…to trudny moment do grania Teatru, dlatego chciałbym w imieniu ekipy i aktorów przekazać i puścić dobrą energię i przynajmniej odrobinę uśmiechu i ciepła w kierunku chwil, które przeżywają teraz Ukraińcy!“.

 

To piękna, braterska i solidarna postawa polskich mediów, instytucji artystycznych, muzyków, śpiewaków i aktorów wobec tego, co dzieje się na Ukrainie. Dosłownie codziennie napływają tego przejawy: Szczecin usunął z programu koncertowego utwory Czajkowskiego. Radiowa Dwójka zamiast muzyki rosyjskiej nadaje utwory ukraińskie. Na Festiwalu Ludwiga van Beethovena nie będzie żadnych akcentów rosyjskich. Opera Nova w Bydgoszczy odwołała premierę Eugeniusza Oniegina. Polski dyrygent Michał Klauza i nasz młody bas Rafał Siwek zerwali współpracę z moskiewskim Teatrem Bolszoj. Natomiast Opera Narodowa odwołała wznowienie Borysa Godunowa. Uważam, że aby powstrzymać agresję Rosjan należy również odwołać reżysera.

 

Tymczasem w imieniu polskich muzyków i melomanów przepraszamy Czajkowskiego, Musorgskiego, Strawińskiego, Prokofiewa i Rachmaninowa, których niezmiennie uwielbiamy mimo, że są Rosjanami!

                                                                          Sławomir Pietras