Adam Czopek o Wagnerze

Opublikowano: poniedziałek, 20, grudzień 2021 06:47
Pietras Sławomir

Na półce domowej biblioteki obok pierwszej w języku polskim monografii Ryszarda Wagnera pióra wybitnego muzykologa Zdzisława Jachimeckiego, umieściłem książkę Wagner bez tajemnic Adama Czopka, napisanej niemal równo 100 lat od tamtej pionierskiej rozprawy o Wagnerze w języku polskim. Jachimecki swą dysertację tworzył w czasach, kiedy starsze pokolenie pamiętało jeszcze żywego Ryszarda Wagnera. Czopek zajął się tym tematem mając na głowie przeszło stuletnią recepcję sztuki wagnerowskiej, dorobek Festiwalu w Bayreuth, losy potomków Wagnera, a przede wszystkim podłe użycie jego twórczości, prac literackich i poglądów w propagandzie hitlerowskiej.

 

To ostatnie zjawisko było powodem, że w polskim życiu artystycznym między Jachimeckim a Czopkiem świadomie stroniono od wagnerowskiej tematyki. Po wojnie przez wiele lat nie grano jego oper i muzycznych dramatów, a dla pokoleń skrzywdzonych przez nazizm, hitleryzm, obłąkany nacjonalizm i antysemityzm nazwisko Wagnera było symbolem bestialstwa, na które Niemcy naraziły ludzkość.

 

Dwóch pierwszych odważnie zagranych powojennych spektakli wagnerowskich z roku 1956 u Bierdiajewa w Warszawie (Lohengrin) i u Górzyńskiego w Poznaniu (Holender tułacz) nie oglądałem. Ale późniejsze w Bytomiu (Holender i po latach Tannhäuser), Poznaniu (TannhäuserTristanLohengrin) i Łodzi (LohengrinTannhäuserWalkiria), to i owszem z satysfakcją, że twórczość Wagnera wróciła na nasze sceny po tych wszystkich okropnościach, z jakimi użyto jej w czasie ostatniej wojny.

 

Trudne do przecenienia zasługi w realizacji wagnerowskiego repertuaru w polskim teatrze operowym ma Robert Satanowski. Nie tylko dzięki realizacji Tannhäusera (1967) i Tristana i Izoldy (1968) w Poznaniu (kierownictwo muzyczne i reżyseria obu spektakli), ale przede wszystkim Pierścienia Nibelunga wystawionego w zwartym cyklu (Złoto Renu, Walkiria, Zygfryd, Zmierzch Bogów) na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie w marcu 1989 roku. Satanowski był nie tylko inicjatorem i organizatorem tego kolosalnego przedsięwzięcia, ale kierownikiem muzycznym, który z rzetelnym sukcesem zadyrygował całością. Wyczyn ten powtórzyła we Wrocławiu w latach 2003-2006 Ewa Michnik, a z mojej inicjatywy przywrócony został polskiej scenie Parsifal w Warszawie w roku 1993, a następnie w Poznaniu w roku 1999.


O tym wszystkim jest benedyktyńska praca Adama Czopka, dobrze przemyślana, napisana klarownym tekstem, językiem łatwo objaśniającym skomplikowane treści jego sążnistych dramatów. Rozpoczął od obszernego kalendarium życia Wagnera, po zapoznaniu się z którym nawet początkujący w tym temacie czytelnik ma wystarczające pojęcie, z kim ma do czynienia. Podstawową zaletą pracy Adama Czopka jest omówienie twórczości kompozytora, opowiedziane klarownie, skierowane bardziej do melomanów i operowej widowni, niż do znawców, koneserów, a zwłaszcza polskich muzykologów, których od czasów Jachimeckiego świętym obowiązkiem było zajmowanie się tymi tematami, a którego po dziś dzień nie wypełnili. Interesujące są uwagi i opisy zdarzeń z życia Wagnera poczynione przy okazji omawiania kolejno Boginek, Zakazu miłości, Rienziego (dlaczego dotąd nie sięgnęliśmy w polskim repertuarze po tę młodzieńczą operę; to uwaga również pod moim adresem), Holendra, Tannhäusera, Lohengrina, Pierścienia Nibelungów, Tristana, Śpiewaków Norymberskich i Parsifala.

  

Kolejnym walorem opisu dzieł tego wagnerowskiego czytadła są objaśnienia „kto kim jest” z występujących postaci, „arie duety i sceny, o których warto wiedzieć” a zwłaszcza „nagrania, które warto poznać”. Jeśli dodać do tego olbrzymią listę wykonawców wagnerowskiego repertuaru w różnych krajach, komentowanie ich poszczególnych osiągnięć, a nawet wręcz recenzowanie wielu opisywanych realizacji, to otrzymujemy obraz kompetencji, dogłębnej wiedzy, drobiazgowego zabiegu i dociekliwości podziwianego przeze mnie. Ten podziw rozciągam na rozdział „Wagner w Polsce”, rozwiewający mit o niewielkim zainteresowaniu sztuką wagnerowską w naszym kraju, a zwłaszcza o wspaniałych osiągnięciach w tej dziedzinie w przeszłości i obecnie polskich śpiewaków. Trudno nie dociec wysokiego poziomu edytorskiego tej pracy, interesującego doboru materiału fotograficznego i konsultacji merytorycznej Tomasza Szredera.

 

A więc czym prędzej należy nabyć tę książkę (tylko gdzie?), czytać z wypiekami na twarzy, uzupełniając w ten sposób nasze polskie, wagnerowskie wykształcenie.

                                                              Sławomir Pietras