Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Rozkosze Chopinowskich Turniejów
Strona 1 z 2
Stosunkowo niewielkie zainteresowanie mediów XVIII Konkursem Chopinowskim (takie to nastały czasy!) wcale nie odzwierciedla przeżyć szerokich gremiów społecznych związanych z aktualną edycją. Jest wiele powodów miłości Polaków do muzyki Fryderyka Chopina, a równie kilka przyczyn do wnikania w jego biografię, nad którą – aby do końca wyjaśnić jej sekrety – powinna nieustannie pracować polska muzykologia. Aż do końca zaborów posługiwano się wielkością Chopina, koloryzując a nawet przeinaczając jego życiorys, niby w celach patriotycznych, dla podniesienia ducha narodu i gloryfikacji jego niemal świętej postaci, choć z jakąkolwiek świętością miał akurat niewiele wspólnego.
Bardziej oczywiste jest trwające od pokoleń uwielbienie Polaków dla jego muzyki. Chopin podniósł do rangi wielkiej sztuki nasze ludowe oraz narodowe motywy i zawarł je w polonezach, mazurkach, balladach, a nawet tak uniwersalnych gatunkach muzycznych jak nokturny, preludia, czy koncerty fortepianowe. Jego geniusz spowodował, że kompozycjami tymi od dwóch stuleci zachwyca się cały świat, a my – jego rodacy – nie ustajemy we wzruszeniu, uwielbieniu i emocjonalnej ekstazie. Doszło nawet do tego, że zaczęto uważać fortepian za polski instrument narodowy.
Wśród narodów świata Polakom zawsze przypadały symbole i akcesoria najmniej praktyczne i wygodne. Włosi mieli swoje skrzypce i mandoliny, Hiszpanie kastaniety, Rosjanie bałałajki i harmoszki, Niemcy bębny i trąby, reszta Europy – gitarę, a nam Opatrzność przydzieliła fortepian, wielgachny, kosztowny, a więc trudny w eksploatacji. Ale nie narzekajmy!
Urodziłem się podczas okupacji (proszę tego nie mówić nikomu!) i moja ukochana babka Antonina, mieszkająca w ogrodzie na przedmieściu, aby mnie wyżywić kupiła krowę. Po wojnie mleka było już pod dostatkiem, więc krowę sprzedała i w nadziei, że zostanę drugim Paderewskim nabyła stary wiedeński fortepian z dolnośląskich szabrów, jeszcze z ramą drewnianą, na którym nauczyłem się grać pod okiem zagłębiowskich profesorów, których często wspominam z rozrzewnieniem. Dzięki temu już w roku 1955 słuchając transmisji na popularnym wtedy odbiorniku marki „Pionier” przeżywałem konkursowe zwycięstwo Adama Harasiewicza i uwielbienie dla ówczesnego faworyta publiczności, młodego Chińczyka Fou Ts'onga. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |