Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Niegdysiejszego gwiazdozbioru blask
Strona 2 z 2
Niechby każda niegdysiejsza operowa vedetta zaprezentowała swych wokalnych wychowanków, przyniosła własne archiwalne nagrania, a sama opowiadała, wspominała lata swej kariery, odpowiadała na pytania, tworząc pomost między dniem dzisiejszym, a przeszłością sztuki operowej w miejscu, gdzie przyszło jej spędzić całe artystyczne życie. Elementy takiego myślenia o ciągłości teatralnej tradycji przejawia Opera Śląska (periodyk „Opera cafe”), o swych poprzednikach pamięta Opera Krakowska i Opera Na Zamku w Szczecinie (cykl zabawnych spotkań „Ups, zdarzyło się !...”), ale taka działalność powinna mieć miejsce wszędzie. W przekonaniu, że spotka się to z dużym zainteresowaniem publiczności będę wspierał spotkania z niegdysiejszymi gwiazdami, gdy trzeba będę w nich uczestniczył i ciągle namawiał do ich kontynuacji.
Natomiast stanowczo sprzeciwiam się nachalnemu i tandetnemu wmawianiu, że mamy do czynienia z „tenorem wszechczasów”, gdy pod pretekstem prezentu wielkanocnego – jak się to stało ostatnio – Telewizja zaprasza Andrea Bocellego, przeprowadza z nim sążniste i bezsensowne wywiady, podczas których dawno zgasła gwiazda nie mówi nic istotnego o swej sztuce, za to wiele o rodzinie, Panu Bogu, nawróceniu i w ogóle – co słychać. Przyjechał tenor, który niegdyś podbił publiczność swą niepełnosprawnością, kilkoma śpiewanymi przez mikrofon piosenkami, licznymi koncertami i olbrzymią promocją medialną. Obecnie – jedynie w ramach oktawy – wydobywa dźwięki na granicy skrzeku, wykonuje wyłącznie przez siebie napisane piosenki, wszystkie powolne, podobne jedna do drugiej i nudne. Żadnym argumentem nie jest aplauz publiczności, na czele której sam prezes Telewizji z małżonką co chwilę wstawali i siadali pogrążeni w entuzjazmie równym produkcjom Zenka Martyniuka, które zresztą kazano nam oglądać w następnej, wielkanocnej kolejności.
Jeśli ustaniemy w obronie rangi sztuki zaiste wysokiej, jej polskiej tradycji i obecnego poziomu (również piosenek!), to widok rozbawionych białostockich elit śpiewających na pamięć z Zenkiem Martyniukiem jego repertuar, stanie się naszą artystyczną codziennością, z zanikiem tęsknot do sztuki operowej, symfonicznej, oratoryjnej i wykonawców doprawdy wybitnych.
Sławomir Pietras |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |