Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Odeszła Ewa Demarczyk. Reszta jest milczeniem
Strona 2 z 2
Często mylnie podaje się, że debiut Ewy Demarczyk odbył się w Piwnicy pod Baranami. Jestem skromnym dowodem tej nieścisłości. W roku 1962 studiując w Krakowie na Wydziale Prawa, słyszałem ją w programie studenckiego kabaretu „Cyrulik”, chyba gdzieś na Grzegórzkach. Wkrótce znaleźli ją tam Skrzynecki i Konieczny, zapraszając do Piwnicy. Zygmunt zaczął tworzyć jej repertuar, zaprzyjaźnili się, a pies Ewy kiedyś w proteście przeciwko umizgom lekko zawianego Koniecznego, odgryzł mu kawałek nosa. Ale krakowscy chirurdzy natychmiast to przyszyli i do dziś wszystko jest w porządku.
Po fascynującym dziesięcioleciu w Piwnicy, zaczęło Ewie robić się ciasno. Nie z powodu rozwijającej się międzynarodowej kariery. Gdziekolwiek się pojawiła – a występowała niemal na całym świecie – wywoływała entuzjazm, mimo barier językowych i odważnie preferowanego polskiego repertuaru (trochę też hiszpańskiego, francuskiego, rosyjskiego i folkloru żydowskiego).
Mając dystans do tych sukcesów skwapliwie wracała do swego Krakowa, gdzie powoli stawała się rodzajem Wieży Mariackiej, Lajkonika, zakola Wisły, odpowiednikiem wielkości Matejki, Mrożka i Pendereckiego oraz pewnej znanej pianistki, która oburzona kompletnie wyprzedanymi występami Demarczyk w Sali Filharmonii, osobiście zrywała rozklejone po mieście afisze.
Z czasem jej wierność temu miastu zaczęła odwracać się przeciwko niej. Przestańmy rozprawiać o trudnym charakterze, bezkompromisowości, uporze i konfliktach. Analizowanie jej nieuchwytnego fenomenu jest na przyszłość zadaniem nas wszystkich, obecnie stojących w rozpaczy nad jej grobem. Dwukrotnie udało mi się ją namówić na choreograficzne interpretacje swego repertuaru. Dokonał tego Przemysław Sokólski w Teatrze Wielkim w Łodzi (1983) i Marek Różycki w Teatrze Wielkim w Poznaniu (2005). Jej recital 8 listopada 1999 u nas Pod Pegazem okazał się definitywnym rozstaniem z czynnym trwaniem w swej sztuce, a zarazem bolesnym zerwaniem wszelkich więzi, kontaktów i relacji z nami wszystkimi.
Dwukrotnie stałem się wirtualnym wdowcem w dziedzinie, dla której pracuję i którą kocham. W roku 1977 – po Marii Callas i w roku 2020 – po Ewie Demarczyk. Reszta jest milczeniem.
Sławomir Pietras |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |