Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Tymczasem zachwycam się Norwegią
Strona 2 z 2
Norwegowie na każdym kroku czczą i propagują Edwarda Griega, którego dźwięki rozbrzmiewają wszędzie. My zaś w sejmie ogłosiliśmy Rok Feliksa Nowowiejskiego i zamiast cokolwiek wykonać z bogatej twórczości autora Roty i Legendy Bałtyku, pchamy się z Wagnerem do Ameryki (Warszawa), planujemy co chwilę nowego Eugeniusza Oniegina (Łódź) lub kosztownego Borysa Godunowa, którego premiera parę lat temu odbyła się w Poznaniu, miała powodzenie, więc po co marnować pieniądze na kolejną w tym samym mieście? W Oslo premiera Wesela Figara pod dyrekcją Włocha Rinaldo Alessandriniego, wyreżyserowana mistrzowsko przez Amerykanina Thaddeusa Strassbergera. Obsada niemal wyłącznie norweska, doskonała wokalnie, pełna kreacji aktorskich z czarującym Cherubinem (Ingeborg Gillebo), wyśmienitym Hrabią (Espen Langvik), zabawną Zuzanną (Kari Ulfsnes Kleiven) i młodzieńczym, chociaż tłustym Figarem (Yngve Soberg). Zawracam głowę moim czytelnikom szeregiem trudnych do zapamiętania cudzoziemskich nazwisk aby zaświadczyć, że sztukę operową można uprawiać po swojemu nawet w dalekiej, acz niezbyt ludnej Norwegii. Oni wznieśli tam rewelacyjny gmach operowy schodzący wprost do morza, wybudowany z najpiękniejszego białego marmuru kanaryjskiego. Przed wejściem stoi olbrzymi posąg największej śpiewaczki norweskiej Kirsten Flagstad, potężnego sopranu dramatycznego, która po karierze w Bayreuth została dyrektorem opery w Oslo i udowodniła, co potrafi zrobić dla dobra sztuki ojczystej córa Wikingów Północy. Natomiast u nas śpiewacy pomniki mają tylko na cmentarzach (i to nie wszyscy), gmachy i zespoły operowe są dla samorządowców zbyt kosztowne (bo resztę pieniędzy trzeba wydać na tzw. koprodukcje, a ostatnio nawet na chorych zagranicznych śpiewaków), więc gra się coraz mniej spektakli, zwykle w kółko tych samych, a o dziełach operowych twórców polskich wspomina się tylko rocznicowo (i to nie zawsze), nie grając – broń Boże – niczego, bo to swojskie, a wiec trzeciorzędne , no może poza Moniuszką i Pendereckim. Z tym trzeba coś zrobić - donoszę nowej władzy. Tymczasem zachwycam się Norwegią! Sławomir Pietras |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |