Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Coraz bardziej zapomniany Jerzy Waldorff
Strona 1 z 2
Gdyby nie umarł w ostatnim tygodniu ubiegłego stulecia, miałby dziś równo 113 lat. Urodził się bowiem 4 maja 1910 roku w Warszawie i tam po burzliwym życiu dokonał żywota, będąc wierny swemu miastu, za co przyznano mu godność Obywatela Honorowego (1992). Zanim jednak to się stało wychowywał się w Wielkopolsce, uczęszczając do gimnazjów w Trzemesznie i Poznaniu (matura w sławnym Marcinku), studia muzyczne odbył w Konserwatorium przy Wrocławskiej, a prawnicze na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu.
Jego kariera warszawska rozpoczęła się od pięcioletniej aplikacji adwokackiej, szybko zastąpionej publicystyką muzyczną w „Kurierze Porannym”, „Prosto z Mostu” i tygodniku „Jutro” oraz napisanej książki Sztuka pod dyktaturą, w której zachwycił się Benito Mussolinim, przez co ściągnął na siebie wiele kłopotów, sięgających aż czasów Polski Ludowej. Okupację spędził w Warszawie, organizując przedsięwzięcia kulturalne w konspiracji, a po wojnie związał się z krakowskim „Przekrojem”, Polskim Radiem, a następnie tygodnikami „Świat” i „Polityka”, gdzie co tydzień pisał niezwykle poczytne felietony. W międzyczasie stał się autorem ponad 20 książek głównie o tematyce muzycznej, na których wychowało się również moje pokolenie.
Nie będąc zachwyconym powojenną rzeczywistością korzystając z ciętego pióra, popularnego radiowego głosu, a następnie przyciągającej uwagę telewizyjnej fizjonomii, zasłynął spektakularnymi działaniami społecznymi. Muzea w zakopiańskiej Atmie, Teatralne w Warszawie, Radziwiłłów w Antoninie, Ochrona Starych Powązek i coroczna odbywająca się tam kwesta – oto niektóre tylko przejawy jego społecznej aktywności. Wprawdzie walczył głównie o muzykę, ale w swej twórczości wiele miejsca poświęcił patriotyzmowi, narodowej historii, dobrym obyczajom i odwadze w przeciwstawianiu się bezmyślności, głupocie, koniunkturalizmowi, czy ideologicznej tandecie.
Był dowcipny, jowialny, zaskakiwał pointami swego rozumowania, rozwijał swe myśli w sposób zdyscyplinowany, koncentrując na swych wywodach nawet nie zainteresowanych jego tematyką. Posługiwał się wykwintną polszczyzną, miał odwagę podejmowania tematów trudnych i wykazywał zadziwiającą konsekwencję w doprowadzaniu ich do pomyślnych rozstrzygnięć.
Podziwiałem go od dzieciństwa. Najpierw słuchając radiowych felietonów muzycznych, potem również felietonów, ale już czytanych w tygodnikach, następnie na wieczorach autorskich, aż wreszcie podczas wspaniałej oracji na koncercie Chóru Stuligrosza w naszej Auli Uniwersyteckiej w Poznaniu. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |