GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Mitrydates, król Pontu” Mozarta na scenie Opery w Kopenhadze
Strona 2 z 2
W rezultacie nie wiadomo kto jest kto, kto jest mężczyzną, a kto kobietą, i dlaczego śpiewa to, co śpiewa. Jedyna postać opery mająca brodę, to sam król. Postacie pojawiają się na scenie na tle abstrakcyjnych dekoracji wykoncypowanych jako rodzaj nagich skał, które, w innym oświetleniu, wyglądają jak żeńskie narządy płciowe. Nieruchomo stojący śpiewacy otoczeni są sporą ilością tancerzy, którzy głównie pełzają po scenie w abstrakcyjnych geometrycznych układach. Arie są piękne, ale długie, na scenie albo nie dzieje się nic, albo bardzo mało, a jak się dzieje, to nie sposób zrozumieć co. Na dodatek wszystkie głosy są wysokie: król to tenor, księżniczka – sopran, jeden z synów kontratenor-sopran, drugi syn kontratenor-alt, występuje jeszcze jeden sopran, oraz kontratenor-sopran. Po pół godzinie oczy same się zamykają.
W drugiej części przedstawienia scena jest pusta, skały zniknęły, tak jak i tancerze. Soliści są w tej części obecni wszyscy razem na scenie, każdy z nich zamknięty w czymś w rodzaju pionka szachowego, poruszają się na niewidocznych kółkach, wysuwając się do przodu na czas śpiewania kolejnych arii. Nie ma wytłumaczenia, dlaczego druga część przedstawienie jest tak różna od pierwszej. W sumie jest to koncert w wykonaniu bardzo dobrych solistów (angielski tenor Stuart Jackson, duński kontratenor, Morten Grove Frandsen, sopran koloraturowy, Elisabet Einarsdottir, sopran Emöke Baráth, alt Kari Dahl Nielsen i tenor Sebastian Monti) śpiewających na tle wspaniałej orkiestry, której ideał dźwiękowy znajduje się gdzieś pomiędzy barokiem a klasyką.
Orkiestra gra na historycznych instrumentach, a muzyka przebija się poprzez barokowe konwencje ku nowemu stylowi. Pytanie jest tylko jedno: czy warto aż tak ignorować widza, każąc mu słuchać pięknej, lecz bardzo jednorodnej muzyki w absurdalnych kulisach? Jedyną rzeczą, która może uzasadnić fakt, że koncertu tego słuchamy w teatrze, a nie w sali koncertowej, są wspaniałe efekty świetlne oraz zmieniająca się wielokrotnie gra światła i cieni (za światło odpowiedzialny był Olaf Freese). Wcale nie dziwi fakt, że duża część widzów opuszcza teatr podczas pauzy. Eva Maria Jensen |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |