GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościBiałostockie „Verbum nobile“
Strona 1 z 2
Verbum nobile Stanisława Moniuszki jest jednoaktówką, którą od 160 lat teatry operowe usiłują przyczepić do innych jednoaktówek, aby wypełnić treść całego wieczoru. Od przeszło półwiecza oglądam to piękne, jakże polskie dzieło, któremu niektórzy przypisują muzyczne natchnienie mozartowskie. Zwykle grane jest razem z Rycerskością wieśniaczą (Gdańsk), Pajacami (Kraków), Śpiewnikiem domowym (Wrocław), Harnasiami (Poznań), Na kwaterunku (Bytom). Wszystkie te zestawienia odwracają uwagę od moniuszkowskiej perełki, wykonywanej zwykle w pierwszej części spektaklu, a później przytłaczane hałaśliwością weryzmu, lub popisami baletu.
W moich czasach poznańskich namówiłem Conrada Drzewieckiego, aby zainscenizował w ramach jednego wieczoru Verbum nobile i Flisa, który również traktowany jest po macoszemu, choć piękny, dowcipny i wzruszający, ale mało grany tylko dlatego, że to jednoaktówka. Powstało przedstawienie prześliczne, naznaczone wielkim talentem Conrada, pięknym śpiewem i grą aktorską poznańskich solistów, ale niestety nie budzące większego zainteresowania publiczności, która zawsze – od dzieciństwa do późnej starości – adoruje Halkę i Straszny dwór.
Aż tu przychodzi list od dyr. Violetty Bieleckiej z Opery Podlaskiej, do którego dołączono CD z nagraniem Verbum nobile w wykonaniu białostockich artystów i prośbę o recenzję tego przedsięwzięcia. Wprawdzie się tym zwykle nie zajmuję, ale czasem tylko w ramach felietonu komentuję różne operowe, baletowe i koncertowe wykonania. Tym razem robię to tym chętniej, że na odwrocie płyty drobnym drukiem poinformowano iż „pomysłodawcą projektu jest Ewa Iżykowska-Lipińska”. Tej wybitnej śpiewaczce, obdarowanej charyzmatyczną osobowością nie udała się misja pokierowania Operą Podlaską, na co oczekując, wysyłaliśmy liczne fluidy i oznaki nadziei.
Przypadek Ewy Iżykowskiej jest jeszcze jednym przykładem jak trudna, skomplikowana i pełna niebezpieczeństw jest profesja dyrektora teatru operowego. Jej widoczne gołym okiem błędy to projektowanie przyszłego repertuaru w oparciu o dwóch reżyserów; jednego zgranego cynika, drugiego spryciarza, tandetnie pozorującego światową karierę. Z własnego doświadczenia wiem, że zaczynanie od Oniegina i Wdówki, zamiast od ambitnych pozycji wyznaczających drogę i rodzaj dążeń artystycznych, to prosta droga donikąd. Liczy się również tempo działań. Niedoprowadzenie co najmniej do kilku premier w pierwszym sezonie osłabiło uwagę otoczenia, dynamikę pracy zespołów i atmosferę wokół teatru.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |