Przegląd nowości

Kwestia dziecka w Gabinecie

Opublikowano: poniedziałek, 07, grudzień 2020 18:59

„Dla mnie współczesne macierzyństwo to doświadczenie ekstremalne. Intensywne. To szalona jazda – balansowanie między największą czułością i załamaniem nerwowym. To dotykanie własnych granic, zderzanie się z nimi. To sytuacja sama w sobie wywołująca wewnętrzne skonfliktowanie. Chcę przyjrzeć się współczesnej kobiecie, nie po to, żeby pośmiać się z przysłowiowej „kury domowej”, – ale, aby pokazać, że za fasadą „kury” kryje się głęboko egzystencjalne doświadczenie osobiste – bezradności, samotności, niezaspokojonych potrzeb”. Tak napisała o swoim spektaklu Natalia Fijewska-Zdanowska – reżyserka i scenarzystka nagranego na youtube przedstawienia Gabinet. Wszystko dzieje się na pograniczu śmiechu i dramatu psychologicznego.

 

Gabinetj

 

Paulina Holtz, aktorka grająca matkę, kreuje postać dynamiczną i pełną sprzeczności. Ważnym elementem przedstawienia są wstawki wspomnieniowe – i właściwie wszystkie wiążą się z dziećmi: jest migawka przed porodem; druga bardziej dramatyczna pokazuje próbę dostania się do łazienki, w które zamknął się obrażony starszy syn; kolejna odbywająca się w środku nocy, gdy matka kołysze płaczące dziecko do snu. Z dalszego przebiegu sztuki dowiadujemy się, że bohaterka spektaklu ma dwoje dzieci – dwóch chłopców. Dwie uzupełniające scenki to rozmowa z matką (teściową?), która potrafiła wywabić czekoladą zbuntowanego chłopca z łazienki i scenka rozmowy z mężem o seksie małżeńskim – co pośrednio też wiąże się z dzieckiem. Partner Pauliny Holtz – Rafał Kosecki jest tylko katalizatorem reakcji głównej bohaterki spektaklu. Jego przeżycia nikną w potoku wynurzeń kobiety, zresztą On nie ma dzieci, tylko psa. Mało tego – dzieci mieć nie może, co jest coraz częstszą ułomnością rodzaju męskiego. Żona od niego odeszła, by zajść w ciążę z innym. Będzie więc kolejne dziecko i sprawa zacznie się od początku. A więc spektakl zdecydowanie feministyczny, obracający się wokół macierzyństwa i życia kobiety, w którym mężczyzna rezerwuje sobie rolę specjalnie chronioną. Takiej myśli powinny służyć wszystkie inne elementy przedstawienia. I służą, przynajmniej oprawa muzyczna, którą zamyka melodia popularnej piosenki dziecięcej wykorzystana przez Mozarta. To najwyższy wyróżnik przesłania, choć wesoła piosenka gryzie się z nieco traumatycznym tonem narracji wokół głównego tematu. Spektakl zabiera głos w sprawach, o których nierzadko decydują w naszym kraju mężczyźni zajmując wygodne dla siebie miejsce.

                                                                     Joanna Tumiłowicz