GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościArtur Rozpustnik
Strona 2 z 2
Na szczęście poziom wykonawczy opery Mozarta był na tyle wysoki, że żaden ze słuchaczy nie żałował przybycia na koncert. Buczenia i śmiechy podczas dosyć „księżycowego” wystąpienia marszałka Adama Struzika otwierającego festiwal, nie przełożyły się na odbiór pięknej muzyki. Oczywiście Artur Ruciński był niekwestionowaną gwiazdą wieczoru. Pewny siebie, arogancki, ale mistrzowsko wykorzystujący swoje przymioty Rozpustnik śpiewał czystym, swobodnym, lejącym się i aksamitnym głosem, doskonale przechodząc od triumfalnego forte do jedwabistego uwodzicielskiego piano, by zakończyć swój występ krzykami potępionego i wciąganego do Piekła grzesznika. Partnerowały mu znakomicie trzy panie, wśród których największe owacje należą się Annie Bernackiej – Donnie Elwirze. Rewelacyjna muzycznie artystka idealnie wczuła się w rolę, która opanowała jej sylwetkę od stóp do głów, była wiarygodna jako zdradzana kochanka, która nie może w żaden sposób uwierzyć w przewinienia uwodziciela, choć te wyłożył bardzo sprawnie w swej popisowej arii Madamina sługa Don Giovanniego Dariusz Machej. Śpiewak ten, świetnie przygotowany i niezawodny wokalnie miał w roli Leporella swój dzień i choć głosowo ustępował nieco Rucińskiemu (co było absolutnie zrozumiałe w charakterystycznej roli Leporella) powinien swój występ traktować jako wielki sukces. Druga z pań Donna Anna, czyli Anna Mikołajczyk miała także swój dobry dzień i choć jej arie brzmiały prawie perfekcyjnie, w stosunku do swej konkurentki Donny Elwiry prezentowała postawę mniej kuszącą wokalnie. Trzecia kochanka, Zerlina (Ingrida Gapova) też imponowała czystym, świetlistym sopranem, doskonale nadającym się do płytowego nagrania tej roli. Artystka znana z bardzo interesujących kreacji na scenie Opery Nova w Bydgoszczy, tutaj jakby z góry postanowiła grać „trzecie skrzypce”, choć uczucie, z jakim obejmowała głowę jej zaślubionego Mazetta (Grzegorz Żołyniak) też robiło wrażenie. A w duecie z Don Giovannim La ci darem la mano także okazała się świetną partnerką. Mazetto miał też swoją przyzwoicie wykonaną partię, która być może sprawi, że z czasem sięgnie po bardziej odpowiedzialne role. Przyzwoitość cechowała także tenora Emila Ławeckiego w partii Don Ottavia, choć tutaj rola była głosowo ekstremalnie trudna, zaś aktorsko mdła i nijaka. Stawkę solistów dopełniał Komandor, Il Commendatore w wykonaniu Dariusza Górskiego. Śpiewak ten wspaniale oddał pomnikowe, nieco tubalne basowe forte; można się było nawet zastanawiać, czy jego głos nie jest wspomagany elektronicznie. Wykonanie tej dramma giocoso w dwóch aktach w oryginalnej włoskiej wersji językowej, było wspierane przez kameralny chórek czyli Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej oraz nieźle grający Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej MACV. Całości nadawał właściwe tempa i pełen temperamentu przebieg dobry kapelmistrz Friedrich Haider. Festiwal Mozartowski rozpoczął się mocnym akcentem, a świetny baryton Artur Ruciński wreszcie zabłysnął jako Don Giovanni w Stolicy. Joanna Tumiłowicz |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |