GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościXVIII Festiwal im. Adama Didura w Sanoku
Strona 2 z 4 Spektakl, zaprezentowany w sanockim skansenie, to realizacja sceniczna Feliksa Widery, w choreografii Henryka Konwińskiego, pod kierownictwem muzycznym Tadeusza Serafina. Przygotowania rozpoczęły się wiele tygodni wcześniej: oglądanie sceny, przymiarki, jak zagospodarować przestrzeń, gdzie ustawić dekoracje. Zdecydowano, że w spektaklu "zagrają" zwierzęta, konie i psy. Opiekunowie koni, podenerwowani, co raz to stawiali się w Sanockim Domu Kultury po kolejne nagrania Halki: "bo przecież zwierzęta muszą się osłuchać", "bo jedno nagranie to za mało na dwie stajnie", "bo, panie dyrektorze, nieuczciwy turysta zabrał płytę z bryczki w skansenie"... Konie zagrały jak się patrzy, osłuchane jak należy. Gorzej było z pogodą. Długoterminowe prognozy zapowiadały ciepły, wręcz upalny wrzesień. Inaugurację Festiwalu wyznaczono, wcześniej niż zazwyczaj, na 21 września. Miało być tak pięknie, a tu nagle atmosferyczny horror: gwałtowne ochłodzenie i deszcz, deszcz, deszcz... Dyrektor Szybiak z telefonem przy uchu od piątku, wydzwaniający do instytutów meteorologicznych. W sobotę wieczór niemal pewność: spektakl pokażemy w kościele. W niedzielę rano: meteorolodzy z Krakowa przysięgają, że nastąpi minimalny wzrost temperatury, a padać nie będzie, więc jednak skansen. I dobrze, że skansen. Sceneria dla Halki wymarzona. Opera Śląska rozstawiła dekoracje, wykorzystując wszystkie walory przestrzeni. Ogromny krzyż ustawiono z prawej strony widowni, po lewej, przy wejściu pojawił się dwór. Kluczowe fragmenty spektaklu zagrano na scenie: popisowe numery baletowe mazur i tańce góralskie, tam też odbywał się ślub Janusza i Zofii, którego "udzielił" ksiądz Ireneusz Drewniak z Parafii Przemienienia Pańskiego. Na koniec reżyser nakazał nieszczęsnej Halszce utopić się w Sanie. Przedstawienie udało się znakomicie. Joanna Kściuczyk-Jędrusik w tytułowej roli zaprezentowała się rewelacyjnie, a to ona właśnie musiała sprostać wymogom pleneru, przemieszczając się w oddalone od sceny miejsca. Gorzej było z Jontkiem, któremu głos zadrżał nad miarę w kilku momentach, ale dzielnie wytrwał do końca, śpiewając kolejne arie coraz lepiej. Janusz, Stolnik i Zofia śpiewali doskonale, podobnie chór, przygotowany przez Annę Tarnowską. Całemu zespołowi należały się gorące brawa, bo był to naprawdę niezwykły wieczór. Publiczność - do skansenu przyszło około 800 osób - festiwalowym zwyczajem nagrodziła artystów śląskich brawami stosownie do scenicznych zasług. Niewątpliwie inaugurację tegorocznego Festiwalu należy zaliczyć do udanych. Podobnie jak koncert, który następnego dnia odbył się w kościele Przemienia Pańskiego. Zespół Bornus Consort, dobrze znany wytrawnym melomanom choćby z tego, że jako pierwszy w Polsce podjął próbę historycznej rekonstrukcji brzmienia dawnego zespołu wokalnego, wystąpił w programie Hymny ku czci świętych polskich. Był to program złożony z utworów liturgicznych, łacińskich i polskich, głównie jednogłosowych, pochodzących z różnych epok i rozmaitych źródeł. Wśród nich słynne hymny Gaude Mater Polonia i Bogarodzica. Koncert nabożny, surowy w oprawie, niezwykle efektowny wokalnie.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |