GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościLuisa Miller" w Opéra national de Lyon
Strona 4 z 4
I tak na przykład nadchodzące nieszczęścia zapowiada utrzymana w ciemnych barwach scenografia Gideona Daveya (oświetlenie Simona Millsa) przywołująca szare, burzowe i groźne niebo. Pokazywany nam światek jest wyraźnie odcięty od otoczenia, dusi się w ciężkiej, trudnej do wytrzymania atmosferze, a "zakleszczone" sytuacje nie dopuszczają pozytywnych rozwiązań. Reżyser pokazuje nam też samotność Luizy, oddzielając ją od reprezentujących lokalną społeczność chórzystów (wielkie uznanie dla ich muzykalności!) za pomocą umieszczonej w głębi sceny, zabarwionej na czerwono lub czarno kurtyny. Czasem zabieg ten doprowadza jednak do dziwnych sytuacji, albowiem trudno zrozumieć dlaczego na przykład, kiedy leżąca na łóżku pośrodku niemalżej pustej sceny bohaterka budzi się ze snu, unosząca się kurtyna powoduje, że nagle w trakciej tej intymnej przecież sceny zostaje ona otoczona rozweselonym tłumem. Tak się bowiem składa, że nawet jeśli niektóre odsłony są atrakcyjne z plastycznego punktu widzenia, to czasami brak spójności pomiędzy nimi budzi pewną irytację.
W zakłopotanie wprawiają pomysły, których sensu naprawdę trudno tutaj - pomimo dobrych chęci - dociec. Co, dajmy na to, może oznaczać postawiona w centralnym punkcie sceny ogromna figura wierzgającego konia? Dążenie do władzy? Próbę zdominowania zwykłych mieszkańców tyrolskiej wioski? Czy konieczne było ponadto pokazanie nam obleśnych skłonności Wurma za pomocą sceny, w której zausznik Hrabiego Waltera po opuszczeniu kobiety lekkich obyczajów czołga się po podłodze w kierunku zrozpaczonej Luizy? Nawet sprawnie przeprowadzone sceny zbiorowe zaskakują dość mechaniczną choreografią (autorstwa Maxine Brahan), zbudowaną z gestów o niezrozumiałym znaczeniu. Ogólnie rzecz ujmując te inscenizacyjne mankamenty nie przeszkadzają jednak - jak to już było powiedziane wyżej - w odbiorze doskonałej gry Orchestre de l'Opéra de Lyon, na której czele stoi jej muzyczny szef Kazushi Ono. To właśnie on jest głównym bohaterem tej nowej inscenizacji Luisy Miller, która pod względem muzycznym dostarcza mnóstwo pozytywnych wrażeń. Japoński dyrygent po mistrzowsku modeluje siłę, ekspresję i dynamikę verdiowskiej partytury, dba o bezbłędne współbrzmienie całego aparatu wykonawczego, o teatralne i muzyczne kontrasty, o przejrzystą konstrukcję i formalne zdyscyplinowanie. Pod jego batutą dzieło Verdiego ukazuje - już od fantastycznie wykonanej uwertury - swe dźwiękowe bogactwo i bezpośrednio na nas oddziaływujące piękno. Reakcje publiczności są tym bardziej entuzjastyczne, że ostatni raz omawiana opera pojawiła się na scenie Opéra de Lyon w 1988 roku. Wypada przypomnieć, że wyreżyserował ją wówczas Jacques Lassalle, kierownictwo muzyczne sprawował Maurizio Arena, a w roli Wurma wystąpił Romuald Tesarowicz, którego niektórzy melomani jeszcze do dzisiaj tutaj z wdzięcznością wspominają. Leszek Bernat |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |