GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościPoprawianie Bachów i Mozarta?
Strona 2 z 2
Można sobie, przy dużej dozie fantazji, wyobrazić, że gdyby Mozartowi, albo obu Bachom powiedzieć, że mają tak zagrać swoje koncerty, aby publiczność się rozbawiła i pośmiała, to oni zrobiliby coś podobnego. Po prostu Marcin Masecki, jeśli w przypływie weny improwizatorskiej dodaje coś do partii fortepianu w rzeczonych koncertach, to czyni to bez typowego swingowania, raczej ozdabia, uzupełnia wolne przestrzenie muzyczne o całkiem normalne w tym utworze „palcówki", ćwiczenia gam i pasaży. Nie niszczy to tkanki utworu, nie wprowadza elementów zdecydowanie obcych (poza niewielkim fragmentem kadencji w XIII Koncercie fortepianowym C-dur Mozarta, gdzie pianista stworzył coś na kształt hiszpańskiego bolera).
Raczej ubarwia i dokonuje zabawnych chwytów formalnych, w typie przypadkowej pomyłki, czy jakiegoś odstępstwa uzasadnionego np. luką w pamięci, co słuchacz natychmiast wychwytuje, ale nie czyni z tego powodu zarzutów artyście, bo wie, że to rodzaj żartu, rozładowania napięcia, celowo wprowadzonego „przystanku”. Ciekawe jest też odrębne potraktowanie każdego z wykonywanych koncertów w użyciu wprowadzanych elementów improwizacyjnych. Inaczej jest w trzyczęściowym Koncercie E-dur J. S. Bacha, który ma silnie akcentowany rytm i wyraźnie polifoniczną strukturę. To zdecydowane „przybijanie" dwudzielnego metrum pomaga w dodawaniu tryli i pasaży dopisanych do oryginalnej partytury, zwłaszcza przy graniu repetycji, które nabierają wzbogaconego, prawie wirtuozowskiego charakteru Bachowskiej parafrazy. Inaczej w preklasycznym i nawet preromantycznym Koncercie c-moll C.P. E. Bacha, gdzie wprowadzane improwizacje mają charakter bardziej kantylenowy, ale także nie stricte jazzowy, a jeszcze inaczej w Koncercie C-dur Mozarta, gdzie do każdej części utworu dodawane są różne minikadencje, prawie zawsze z umiarem i w dobrym guście. Trzeba jeszcze podnieść profesjonalizm zespołu instrumentów dawnych Musicae Antiquae Collegium Varsoviense, która z niezmąconym poczuciem ładu i szacunkiem dla kompozytora wykonuje zapisaną w nutach partię, „puszcza mimo uszu" wprowadzane innowacje i podejmuje we właściwym momencie swoją normalną narrację muzyczną w zgodzie z solistą. Marcin Masecki, który jak sam przyznaje stoi na dwóch nogach, jednej klasycznej a drugiej jazzowo-improwizowanej, nie wygląda na zdecydowanego burzyciela klasyki. Jest raczej ostrożnym eksperymentatorem, ale wyraża pogląd, że towarzysząca mu orkiestra też mogłaby w niektórych momentach poddać się zapałowi improwizowania, czy to solistycznego, czy grupowego, co już chyba wymagałoby uprzedniego rozpisania odpowiedniej partytury. Na płycie wydanej przez WOK orkiestra MACV gra „jak pan Bóg przykazał" i to chyba jednak dobrze. Jeszcze się taki nie urodził, który by Mozartowi albo Bachowi „w szkodę" wchodził. Joanna Tumiłowicz |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |