GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościGerard Wilk opisany
Strona 1 z 2
Zofia Rudnicka jest jedną z niewielu postaci sztuki tańca, która – jak się okazało – umie trzymać pióro w ręku. Nie tylko. Swą opowieść o Gerardzie Wilku skonstruowała fascynująco, zręcznie przytaczając wypowiedzi wielu ludzi z jego otoczenia. Ale tylko tych, którzy mieli do powiedzenia coś konkretnego, ciekawego a często nieznanego z bogatego życiorysu, dokonań i kariery najbardziej adorowanego przez publiczność polskiego tancerza drugiej połowy XX wieku.
Nie mogłem oderwać się od tego tekstu zwłaszcza, że z jego bohaterem miałem kiedyś wiele do czynienia. Moja ciotka mieszkająca w Gliwicach przy ul. Wieczorka w sąsiedztwie państwa Wilków, poprosiła mnie kiedyś abym zaświadczył, że ich młodszy syn rzeczywiście zrobił za granicą oszałamiającą karierę, a paczki, prezenty i pieniądze które przysyła rodzinie, są tego konsekwencją, a nie – broń Boże – jakiś machlojek, geszeftów, czy innych niegodziwości. Zrobiłem to z ochotą opowiadając kwieciście o jego sukcesach, a ciotka miała potem darmowe prężenie firan, bo tym zajmowała się urocza pani Jadwiga, matka chluby polskiego baletu.
W latach siedemdziesiątych, gdy tylko przyjechałem do Paryża Andrzej Glegolski i Gerard Wilk zabierali mnie na niezapomniane włóczęgi po nocnych klubach prosząc, abym opowiadał o Domu Artystów Weteranów Scen Polskich. Gerard opowieści te po prostu uwielbiał.
W dniach obchodów 200. lecia baletu w Polsce obaj z Piotrem Nardellim poprosili mnie o wspólną wizytę w Skolimowie, aby odwiedzić starsze koleżanki, ale przede wszystkim Irenę Jedyńską, legendarną tancerkę zespołu Diagilewa, ich profesorkę z warszawskiej Szkoły Baletowej.
Pojechaliśmy obładowani trudnymi wtedy do zdobycia łakociami, które artyści zakupili w Peweksie, a ja u Bliklego. Jedyńska przyjęła nas serdecznie, ochoczo siadając z bejartowskimi gwiazdami na dywanie. Po wizycie oni szarmancko wstali, a nestorkę trzeba było solidnie podźwignąć, rzekomo pod ciężarem zasług dla sztuki tańca.
Tydzień później dostałem donos, podpisany przez grupę artystek dramatycznych mieszkających w Skolimowie na tym samym piętrze co Jedyńska: „ Proszę przyjąć do wiadomości – pisały rozgoryczone – że po wyjeździe Panów, ciastka, czekolady, a nawet wina i bombonierki zostały – bez poczęstunku – sprzedane nam przez Jedyńską i inne mieszkające tu tancerki, po wygórowanych cenach, mimo 200. lecia baletu w Polsce. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |