Przegląd nowości

Reportaż muzyczny i apoteoza rytmu

Opublikowano: środa, 27, marzec 2019 20:45

Step op. 66 Zygmunta Noskowskiego to w muzyce polskiej z jednej strony pierwowzór poematu symfonicznego, z drugiej rodzaj reportażu muzycznego jak określi się o wiele później Symfonię alpejską Richarda Straussa, skądinąd wybitnego reprezentanta pierwszego z przywołanych gatunków muzycznych. Stanowi jakby obraz jednego dnia z życia ukraińskich Dzikich Pól (w polskiej kulturze muzycznej, na podobieństwo szkoły ukraińskiej w literaturze, występowała moda na tamtejszą tematykę – Uwertura ukraińska „Maria” Ludwika Grosmana czy pełne opracowania operowe poetyckiej powieści Antoniego Malczewskiego w wydaniu Romana Statkowskiego, Henryka Osieńskiego czy Henryka Melcera jako pokłosie konkursu Konstantego Wołłodkowicza).

 

Filharmonia Krakowska 10

 

Utwór posiada budowę ramową – otwiera ją i zamyka motyw odmalowujący poranek i powracający dla przywołania zapadającego wieczoru. Pomiędzy nimi pojawiają się epizody kozackiej zabawy oraz przetaczających się nawałnic: zbrojnej, a potem tej dosłownej czyli letniej burzy. Odpowiada temu kompozycja mozaikowa, z pojawiającymi się reminiscencjami orientalnymi, w których można dosłuchać się odniesień do rosyjskich stylizacji wschodnich spod znaku Antona Rubinsztejna. Pod koniec sceny batalistycznej przemknęło także jakby echo z Modesta Musorgskiego Nocy na Łysej Górze w instrumentacji Rimskiego-Korsakowa, być może za sprawą prowadzącego koncert Charles'a Olivieri-Munroe, wychwytującego coś dla siebie znajomo brzmiącego z wcześniej nieznanej i dopiero co przestudiowanej partytury. Zarazem jednak dyrygent ten nie przywiązuje większej wagi do detali i dynamicznych subtelności, nieco z grubsza ciosając orkiestrowe brzmienie, wskutek czego czyni tym bardziej słyszalną nie zawsze wyszukaną, choć solidną instrumentację Noskowskiego.


Na dodatek momentami nie dostawało wystarczającej precyzji rytmicznej. Z kolei w Koncercie fortepianowym G-dur Maurice’a Ravela rozlegają się echa muzyki hiszpańskiej w fortepianowej ekspozycji Allegramente, konkurujące o lepsze z bluesowymi w sekcji dętej orkiestry. Całość otwiera uderzenie frusty, rozlegające się także w finale, a kapryśny rytm prowadzi do efektownego acceleranda w kodzie. Liryczne intermezzo Adagia rozdziela skrajne ogniwa, a w finałowym Presto jeszcze raz dają znać o sobie motywy jazzowe.

 

Filharmonia Krakowska 11

 

W słuchaniu tej kompozycji przeszkadzało mi niewystarczające porozumienie pomiędzy solistą a dyrygentem, co do przyjęcia wspólnej strategii, czy położyć większy nacisk na kolorystyczną migotliwość fakturalną czy kontrasty agogiczne. Zwłaszcza w pierwszej części zbywało też na wyrazistszym pulsie. Stąd pianista Charles Richard-Hamelin lepiej odnalazł się w kadencji, a także w zagranym na bis, jak przystało na laureata II Nagrody na ostatnim Konkursie Szopenowskim, Nokturnie cis-moll op. posth., uwalniając go od przesadnej emocjonalności na rzecz skupienia się na zarysowaniu samego przebiegu muzycznego. Punktem ciężkości programu omawianego koncertu okazało się wypełniające drugą część wykonanie III Symfonii g-moll op. 42 Alberta Roussela, kompozytora w czasach mojego dzieciństwa bardzo popularnego i po którego partytury często sięgano, dziś nieco zapomnianego i prawie nieobecnego w repertuarze. A zatem należy poczytać za zasługę Charles’owi Olivieri-Munroe przywrócenie współczesnym słuchaczom tej wartościowej muzyki. Poza tym skupieniem się w pracy z orkiestrą prawie wyłącznie na tej pozycji da się może wytłumaczyć wytknięte wcześniej niedociągnięcia ją poprzedzających.


Dyrygent nie tylko położył nacisk na charakterystyczny dla tego kompozytora czynnik motoryczny, wyrażający się między innymi w rytmach ostinatowych, ale także przesunął akcent z orkiestrowej kolorystyki na dysonansowość i wynikającą z niej brzmieniową szorstkość, nadające tej kompozycji mechanistyczny charakter, skoncentrowany przede wszystkim na stronie formalnej, na co wskazuje wprowadzenie fugi pod koniec Adagia.  Roussel nie tworzy bowiem muzyki programowej, a tym bardziej ilustracyjnej, co spokrewnia go z podobnej natury Allegro ben articolato II Symfonii Siergieja Prokofiewa.

 

Filharmonia Krakowska 12

 

Niezależnie od tego pamiętać jednak należy o konstruktywistyczno-futurystycznym kontekście tamtych czasów i związanych z nim onomatopeicznych  kompozycjach, na przykład  Arthura Honeggera – Pacific 281 – pierwotnie będącym oprawą muzyczną do filmu Koła udręki Abla Gance’a, w którym istotną rolę odgrywała wizja lokomotywy, której pęd oddawała właśnie muzyka tego twórcy. W tym samym czasie w Rosji z kolei Aleksandr Mosołow napisał muzykę do baletu Odlewnia stali, w którym starał się odtworzyć realia dźwiękowe fabryki. Całą symfonię wypełnia chorobliwy niepokój i brutalne efekty brzmieniowe, dominacja pierwiastka rytmicznego nad melodycznym. Nawet w Adagiu czy w quasi-scherzu w tempie Vivace, tyle że utrzymanym w lżejszej artykulacji i dynamice. Wszystko to nadaje jej stylistyczną jednorodność. To, co poczytywałem za mankamenty w romantycznym Stepie, a więc brzmieniową chropowatość i zgiełkliwość, tutaj nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie staje się zaletę i atutem, w pełni rekompensując pewien zawód jaki sprawiła pierwsza część koncertu.

                                                                           Lesław Czapliński