GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Lakmé” Delibes’a w Opéra de Marseille
Strona 3 z 4
Zakochany w jego córce Gerald jest natomiast przedstawicielem angielskich kolonizatorów, dla którego Indie są wyłącznie źródłem egzotycznych doznań i rozbudzania estetycznej ciekawości. Angielska reżyserka Lilo Baur (po raz pierwszy współpracująca z Operą w Marsylii) rozgrywa tę poruszającą historię miłosną w minimalistycznej scenografii (autorstwa Caroline Ginet), której centralnym elementem jest wzniesiony pośrodku sceny pagórek z czerwonej ziemi, symbolizujący jednocześnie świątynię i jej główny ołtarz. Z tyłu zaś widoczne jest zielone, odwołujące się do bujnej przyrody Indii tło. Reżyserka rezygnuje tym samym z pocztówkowej malowniczości folderów reklamowych, przeznaczonych dla turystów, a to z kolei pozwala skuteczniej skoncentrować uwagę widza na tragicznym wątku miłosnym.
Profanacja świątyni przez eleganckich Brytyjczyków, Miss Bentson i jej pupilkę Ellen, córkę gubernatora, jej przyjaciółkę Rosę oraz dwóch młodych oficerów: Fredericka i Geralda jest dyskretnie symbolizowana poprzez niezręczne wywrócenie naczynia z żółtym proszkiem. Może to być w równej mierze złoty piasek, co szafran, czyli w obu przypadkach cenne i poszukiwane przez angielskich kolonizatorów artykuły. Z kolei często się pojawiające bukiety kwiatów zwiastują już słynny duet Lakmé i jej niewolnicy Maliki z pierwszego aktu. W akcie trzecim pojawia się ogromne drzewo ze zwisającymi gałęziami, pochylającymi się jakby nad nieszczęśliwą miłością bohaterów i niejako opłakującymi tragiczny koniec ich życia. Ta wszechobecna tutaj wegetacja idealnie współgra z niezwykle poetycką reżyserią świateł (Gilles Gentner), oscylującą pomiędzy cieniami i rzadkimi rozjaśnieniami. Jej niebieskie odcienie nadają całej narracji wręcz nierzeczywisty wymiar, zanurzając ją jakby w jakimiś śnie czy rozmarzeniu. Natomiast wspomniane wyżej egzotyczne akcenty pojawiają się przede wszystkim w epizodach choreograficznych, pomysłowo zaprojektowanych przez Olię Lydaki. Wreszcie niepoślednią rolę w tym plastycznym obrazie odgrywają wykreowane przez Hannę Sjödin stroje, post-wiktoriańskie dla Brytyjskich okupantów i malowniczo-barwne dla indyjskich tubylców. Podstawowym atutem prezentowanej w Marsylii produkcji jest jednak młoda, ale jakże świetnie dobrana obsada wykonawcza. Gwiazdą wieczoru okazuje się być bez wątpienia śpiewająca tytułową partię francuska sopranistka Sabine Devieilhe, dysponująca ciepło brzmiącym i doskonale pasującym do wrażliwej i delikatnej postaci Lakmé głosem, zdradzającym bezbłędną i fantastyczną technikę. To dzięki niej w występie tej artystki w żadnym momencie nie zauważamy nawet najmniejszego wysiłku, natomiast możemy się zachwycać lekkością wokaliz i miękkością nawet najwyższych dźwięków skali. Devieilhe jest wzruszająca zarówno w ariach, jak i w duetach, a ponadto posiada niebywałą intuicję teatralną, nadającą każdej z jej interwencji precyzyjnie sygnalizowany sens. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |