Przegląd nowości

"Ja, Don Giovanni" Carlosa Saury

Opublikowano: czwartek, 18, luty 2010 01:00

Fascynacja Carlosa Saury tańcem trwała dobrych parę lat. W Tangu, Carmen i Fados ciała tancerzy stanowiły środek wyrazu równoważny ze światłem, pracą kamery, montażem. Wpisując sztukę tańca w język kina, Saura wydobywał jej piękno, a przy okazji opowiadał o tym, co chyba interesuje go najbardziej - związkach sztuki i rzeczywistości, wyobraźni i procesu twórczego. Hiszpański reżyser zawsze ustawia się na ich pograniczu, swobodnie między nimi lawiruje, pokazując płynność granic. Nie inaczej jest w Ja, Don Giovanni, w którym Saura porzuca taniec na rzecz opery. Mając u boku Vittorio Storaro, serwuje efektowny spektakl. Tym razem widowisko rozgrywa się pod dyktando Don Giovanniego Mozarta.

 Image

Tym, co Saura i Storaro podkreślają najbardziej, jest sztuczność i umowność formy. Ja, Don Giovanni to film w estetyce operowej, z płaskimi, malowanymi dekoracjami, wszechobecną przesadą, kulminacjami w ariach i szybkich pasażach muzycznych. W ramach tej przestrzeni rozgrywa się historia przygotowań do spektaklu, powiązana z wydarzeniami z życia Mozarta, a zwłaszcza autora libretta - Lorenzo da Ponte. To były ksiądz uwikłany w różne skandaliczne romanse, jego erotyczne podboje przypominają libertynizm Don Giovanniego albo odwrotnie - bo, jak często u Saury, nie do końca wiadomo, co jest oryginałem, a co kopią, co bazą, a co nadbudową.


W Ja, Don Giovanni poszczególne elementy obrazu pozornie wzajemnie sobie przeczą, a w rzeczywistości konstytuują przestrzeń rozpostartą między realnością i fantazją, biografią i spektaklem. Dekoracje w sekundę zamieniają się ekrany, na których projektowane są wytwory wyobraźni Da Ponte i Mozarta. Wirtuozersko skomponowane ze światłocieni i wyrazistych kolorów zdjęcia Storaro rysują granice między sztuką i życiem, podczas gdy wieloplanowa inscenizacja je zaciera. Film Saury jest barokowy, pełen ornamentyki, finezyjny (dla wielu osób pewnie aż za bardzo), ale wszystko działa tu w służbie myśli przewodniej. Saura porusza w Ja, Don Giovanni kilka ciekawych kwestii. Jeśli spojrzeć na ten film w kontekście biografii, zwraca uwagę fakt, że jest ona immanentnie zespolona z kreacją, co stoi w opozycji do klasycznego biografizmu - także filmowego. Przede wszystkim jednak, seans sprawia ogromną przyjemność estetyczną. To zasługa tyleż Saury, co Mozarta, bo obraz i dźwięk tworzą spójną całość, dostarczając wspaniałych doznań wzrokowych i słuchowych. Ja, Don Giovanni łączy genialną operę z kinem przyjemności wizualnej. Rezultat jest momentami piorunujący.

Przypomnijmy: Don Giovanni, pełny tytuł: Il dissoluto punito ossia il Don Giovanni (Rozpustnik ukarany, czyli Don Giovanni) - to opera w dwóch aktach Wolfganga Amadeusza Mozarta z librettem Lorenzo da Ponte na podstawie sztuki Moliera Don Juan. Premiera odbyła się 29 października 1787 w Pradze.

Opera opowiada o podbojach miłosnych Don Giovanniego i karze jaka spotkała rozpustnego uwodziciela.

Premiera filmu Ja, Don Giovanni,  którego twórcami są: Carlos Saura - reżyseria, Carlos Saura, Raffaello Uboldi, Alessandro Vallini - scenariusz, Paola Bizzarri, Luis Ramirez - scenografia, Marina Roberti, Birgitt Hutter - kostiumy, Julia Juaniz - montaż, Stefano Savino - muzyka, Vittorio Storano - operator kamery, Andrea Occhipinti, Andres Vicente Gomez, Igor Uboldi - produkcja a w rolach głównych wystąpią; Lorenzo Balducci - Lorenzo da Ponte, Lino Guanciale - Mozart, Emilia Verginelli - Annetta, Tobias Moretti - Casanova, Ennio Fanrastichini - Salieri, Katevan Kemoklidze - Adriana Ferrareso/Donna Elvira w Polsce odbędzie się 9 kwietnia.

Dystrybucją filmu zamuje się www.vivarto.pl

                                                                                       (inf.własna)