GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościStara nomenklatura Bernarda Ładysza
Strona 1 z 2
W dniu w którym umarł na telewizyjnych paskach nadzwyczaj zwięźle poinformowano, że odszedł w dzień po 98 urodzinach, że bas-baryton (nieściśle); raczej bas profondo, że najpierw żołnierz, potem śpiewak, rodowity wilniuk, ale już od powojny pokochał tylko Warszawę. Potem spokojnie kontynuowano po wielokroć powtarzane „intrygujące newsy”, że gdzieś w Ameryce zmarł jakiś gitarzysta oraz od lat zapomniana epizodystka, na Odrze przewróciła się łódka, a w Pierdziszewie Dolnym pijany meloman skoczył głową do jeziora nie wiedząc, że to tylko półmetrowa płycizna.
Wśród takich nowości pożegnaliśmy jednego z trzech największych basów polskiej wokalistyki, którego tej miary poprzednikami byli Edward Reszke i Adam Didur. Tych dwóch ostatnich przed ponad stu laty opromieniała międzynarodowa kariera. Bernard Ładysz trochę przez czasy w których przyszło mu żyć, trochę z własnej winy, ale również dzięki negligencji i luksurii odpowiedzialnych za to czynników, przez długie lata swego wspaniałego śpiewania pozostał z nami w Polsce.
W pierwszych tygodniach mojej pracy w Operze Narodowej odwiedził mnie Henryk Czyż, proponując, abyśmy w ramach niespodzianki pojechali do letniego domu Ładyszów w Otrębusach, gdzie jak co roku hucznie świętuje się urodziny Mistrza. Pojechaliśmy. Kogo tam nie było. Serdeczności, życzeń i wyrazów uwielbienia całe mnóstwo. Okazało się że najcenniejszy i zgoła oczekiwany prezent przywiozłem właśnie ja! Oświadczyłem bowiem głośno, że po urlopie oczekuję pilnego powrotu Mistrza do Teatru Wielkiego (był już na emeryturze), ponieważ postanowiłem zagrać Krakowiaków i górali, w których obsadzie powinny wystąpić jednocześnie trzy kolumny polskiej sceny operowej: Bogdan Paprocki – młynarz Bartłomiej, Andrzej Hiolski – woźnica Wawrzyniec oraz organista Miechodmuch – Bernard Ładysz.
Okazało się, że od lat powodem absencji nie tylko na scenie, ale również w kulisach, garderobach i bufetach był dyrekcyjny zakaz wpuszczania Ładysza do teatru. Jeden z moich poprzedników dowiedział się bowiem, co ten legendarny Borys Godunow, Król Filip, Ojciec Barré, Skołuba, Stolnik i Mefisto wygaduje o jego okropnościach w dyrygowaniu.
Natychmiast odblokowałem ten zakaz. Ładysz wziął się do roboty i w licznym gronie młodzieżowej obsady, pierwszy opanował na pamięć muzycznie i tekstowo swą zabawną postać. Po rozpoczęciu premierowego przedstawienia, siedząc w loży rządowej przypomniałem sobie, że trzeba było starym operowym zwyczajem „dać kopa” Ładyszowi przed wyjściem na scenę po latach przerwy.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |