Z Jandą, Augustynowicz i Holoubkiem...

Opublikowano: poniedziałek, 11, kwiecień 2022 07:49
Pietras Sławomir

Chodzi o miniony Dzień Teatru. Dwa bite komplety widzów w Auli Artis świadczą, że Krystyna Janda ze swym repertuarem powinna bywać w Poznaniu i innych miastach polskich znacznie częściej. Aleja zasłużonych to sztuka współczesna, oglądana niezmiennie z zapartym tchem zwłaszcza, gdy obok oczekiwanej wszędzie Gwiazdy pojawiają się Emilia Krakowska, Olgierd Łukaszewicz i Grzegorz Warchoł, poniekąd również gwiazdy.

 

W wigilię teatralnego święta wybrałem się na premierę Wroga ludu Henryka Ibsena do Teatru Nowego w Poznaniu. Scena ta obchodzi właśnie swoje stulecie, czego powinna zazdrościć jej Opera nieopodal przy ul. Fredry, której takiego samego jubileuszu, przypadającego trzy sezony temu, nawet nie zauważono!

 

Przed wojną poznańskim Teatrem Nowym kierowała Nuna Młodziejowska-Szczurkiewiczowa, kobieta będąca nowością w tym zawodzie. W latach 70. tych jej następczynią została Izabela Cywińska, przybyła z Kalisza ze swym utalentowanym zespołem. Chętnie w tamtych czasach nazywałem ją imieniem jej przedwojennej poprzedniczki, co zdaje się nie bardzo jej się podobało. Jednym z wielu ówczesnych sukcesów Cywińskiej był ibsenowski Wróg ludu, wyreżyserowany w bardzo dobrej obsadzie z Tadeuszem Drzewieckim, Marią Robaszkiewicz, Hanną Kuliną, Jerzym Stasiukiem, Zbigniewem Grochalem, Wiesławem Komasą i Januszem Michałowskim, który w roli Aslaksena stworzył niezapomnianą kreację, o której w Poznaniu do dziś się mówi, oczywiście jeśli ktoś po czterdziestu latach jeszcze żyje i coś pamięta!

 

Wróg ludu napisany został w Oslo w roku 1882. Nie jest to wprawdzie dzieło rangi Per GyntaNoryHeddy Gabler czy Dzikiej Kaczki, które grane są do dziś na całym świecie. Ma jednak intrygującą fabułę, ważkie przesłanie w kontekście ludzkich zachowań, a przede wszystkim zadziwiającą, dającą wiele do myślenia aktualność mimo, że powstało 140 lat temu. Niebanalność uczczenia swego jubileuszu Teatr Nowy podkreślił zapraszając do wyreżyserowania Wroga ludu Annę Augustynowicz, słynącą z realizacji zadań trudnych, a takim była koncepcja inscenizacyjna tego przedsięwzięcia. Oparła go na precyzyjnie przemyślanej rapsodyczności zachowań poszczególnych postaci, precyzyjnie poprowadzonych ruchowo, podających tekst wyraziście, dobrze brzmiącym w odbiorze.


 

To również zasługa wykonawców, wcale nie gorszych – choć innych – niż ci z przed 40 lat: Łukasz Chruszcz (dr Stockmann), Karolina Głąb (jego żona), Gabriela Frycz (jego córka), Filip Frątczak (jego brat), Ildefons Stachowiak (grabarz), Michał Kocurek (redaktor), Bartosz Włodarczyk (nie wiem kto, Młodzieniec w białym garniturze), Tomasz Mycan (kapitan statku) i Waldemar Szczepaniak (drukarz).Tą nieprostą w zamyśle koncepcję reżyserską i niełatwy w percepcji ibsenowski tekst publiczność odebrała bezbłędnie, słuchała w skupieniu i nagrodziła długotrwającą owacją na stojąco.

 

Anna Augustynowicz jest wybitną, nie hałaśliwą, skupioną na swej sztuce, rozważną, mądrą i dogłębnie utalentowaną postacią polskiego teatru na przełomie XX i XXI wieku. Właśnie niedawno, po 30. latach artystycznego kształtowania Teatru Współczesnego w Szczecinie przekazała to dyrektorskie stanowisko zaledwie dwudziestokilkuletniemu reżyserowi Jakubowi Skrzywankowi, czym nas zaskoczyła. Przy czym niechcąco zdyskredytowała sens robienia jakichkolwiek konkursów na takie stanowiska. Myśląc o tym w Dniu Teatru, wznoszę wirtualny toast: Pani Anno – gratulacje i podziękowanie; Jakubie – działaj dalej i trzymaj się!

 

Nic bardziej trafnego, niż Dwa teatry Jerzego Szaniawskiego nie mogła TVP Kultura wyemitować przy okazji Dnia Teatru. Premiera tego spektaklu odbyła się w roku 1999. Z obsadą iście mistrzowską: młodziutki Piotr Adamczyk jako Chłopiec z deszczu, Joanna Szczepkowska (Lizetta), Marzena Trybała (Laura) i rewelacyjna Terasa Budzisz -Krzyżanowska jako Matka. We własnej reżyserii wystąpił Gustaw Holoubek, grając równocześnie dyrektora teatru. To był wspaniały spektakl, którym nieżyjący już wielki polski aktor postawił sobie pomnik. Chciałoby się częściej oglądać na naszych scenach Dwa teatry, niezmiennie aktualne i dojmujące, będące szczytowym osiągnięciem współczesnej polskiej dramaturgii. Końcowy monolog Chłopca z deszczu, debiutującego Piotra Adamczyka odebrałem tak, jakby to mówił do mnie …

 

Oglądając współczesną Aleję zasłużonych Jarosława Mikołajewskiego, ibsenowską klasykę Wroga ludu, oraz Dwa teatry Jerzego Szaniawskiego myślę z podziwem i szacunkiem o pracy aktorów, bez których Dzień Teatru nie miałby żadnego sensu, co tyczy się każdego sezonu w całej historii teatru.

                                                                              Sławomir Pietras