„Łucja z Lammermoor“ w Kąśnej Dolnej

Opublikowano: poniedziałek, 20, wrzesień 2021 06:37
Pietras Sławomir

Gdyby Ignacy Jan Paderewski na przełomie stuleci nie zapragnął mieć w Ojczyźnie swe pied á terre, o Kąśnej Dolnej położonej w okolicach Tarnowa i Lusławic nic by nie wiedział nawet pies z kulawą nogą. Jest tu pięknie. W wyremontowanym, lśniącym czystością i gustownie urządzonym dworku Paderewskiego wraz z przyległościami przez cały rok odbywa się szereg imprez muzycznych, na które schodzi się i zjeżdża z całej okolicy wyborna, zasłuchana i wiwatująca publiczność, jakiej nie powstydziłyby się najbardziej renomowane muzyczne centra Europy.

 

Dzieje się tak za sprawą Łukasza Gaja, z profesji śpiewaka operowego o pięknym tenorowym głosie, a z codziennych obowiązków dyrektora Centrum Paderewskiego, z czego obok artystycznej kariery wywiązuje się koncepcyjnie, organizacyjnie i programowo na medal. Ten młody artysta i manager pochodzi bowiem z tych stron, więc tym bardziej wkłada wiele serca w jakość muzycznej oprawy swej małej Ojczyzny.

 

Od 25-ciu lat jednym z wiodących wydarzeń artystycznych w Kąśnej jest festiwal „Bravo Maestro”, w ramach którego Opera Śląska wystąpiła 28 sierpnia z koncertowym wykonaniem opery Gaetano Donizettiego Łucja z Lammermoor. Dyrygował francuski kapelmistrz Franck Chastrusse Colombier udowadniając za pośrednictwem świetnie grającej bytomskiej orkiestry, że belcantowska muzyka Donizettiego to nie tylko „akompaniująca gitara” ale pełna inwencji melodycznej partytura, czego słucha się uważnie dopiero, gdy nie trzeba śledzić akcji scenicznej.

 

Obsada solistów tego wykonania była doprawdy wyborna. Adam Sobierajski (Artur), Anna Borucka (Alicja) i Maciej Komandera (Norman) dzięki swym walorom głosowym uczynili z tych epizodów kreacje wokalne dowodzące, że mamy do czynienia z solistami pierwszoplanowymi.

 

Swym donośnym, pięknie brzmiącym głosem basowym w partii Rajmunda popisał się ciągle młody Zbigniew Wunsch, co przypomniało mi, że w roku 1960 równie młody wtedy Bernard Ładysz nagrał tę partię w Londynie pod dyrekcją Tulio Serafina u boku samej Marii Callas. Rolę Henryka Aschtona wykonał Stanisław Kuflyuk, śpiewak mogący w naszym kraju być zestawiany tylko z Andrzejem Dobberem mimo, że w głosy barytonowe w ostatnim czasie doprawdy obrodziło. Łukasz Gaj jako Edgar dał wokalną kreację na wręcz poziomie światowym.


Śpiewał głosem dźwięcznym, interpretując włoskie bel canto po mistrzowsku, zwłaszcza w duetach z sopranem i barytonem oraz w arii „Tombe degl’avi miei”. W śląskiej tradycji wykonawczej Łucji to on właśnie pozostanie kontynuatorem Henryka Grychnika i Wiesława Ochmana w interpretowaniu tej roli.

 

Natomiast Gabriela Gołaszewska w partii tytułowej nawiązała do bytomskiej kreacji wokalnej Natalii Stokowackiej z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, śpiewając dźwiękiem jeszcze piękniejszym, a rozmiarami głosu sygnalizując, że jej kariera operowa nie ograniczy się tylko do wykonywania repertuaru koloraturowego. Ta zaledwie dwudziestokilkuletnia śpiewaczka, jej wszechstronnie utalentowany tenorowy partner, baryton już stale współpracujący między innymi z moskiewskim Bolszoj i bas ciągle rozwijający swe możliwości, stanowią czołówkę młodego polskiego śpiewactwa. Niegdyś przodowała w tym Opera Śląska, a obecnie powraca do swej szczytowej formy wokalnej, mając w zespole całą paletę doprawdy pięknych głosów.

 

Co oprócz Łucji z Lammermoor znalazło się w tegorocznym programie Festiwalu „Bravo Maestro”? Wieczór Wielkie powroty, podczas którego, skrzypek Vadim Brodski (niegdysiejszy pomysłodawca Festiwalu), Waldemar Malicki (fortepian) i Rafał Kwiatkowski (wiolonczela) grali muzykę Szostakowicza, de Falli, Bacha, Sarasatego, Chumachenko i Piazzoli.

 

Nasz wielki skrzypek Konstanty Andrzej Kulka najpierw wystąpił z recitalem utworów Paderewskiego, a następnie jego córka Gabriela dała wieczór piosenkarski, aby choć przez chwilę odetchnąć od wielkości ojcowskiej wiolonistyki. W finale festiwalu odbył się Maraton Muzyczny (Katarzyna Duda i Janusz Wawrowski – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Tomasz Strahl – wiolonczela, Klaudiusz Baran – akordeon, Robert Morawski – fortepian, Wioletta Liber – sopran), z programem inspirowanym takim samym Maratonem Muzycznym, który inaugurował Festiwal przed 25-ciu laty.

 

Podczas wszystkich koncertów kameralnych słowem o muzyce z sukcesem zajmowała się Regina Gowarzewska, śląska śpiewaczka od lat nie mogąca zdecydować się, czy więcej mówić, czy śpiewać. Wtajemniczeni twierdzą, że wkrótce wygra konkurs i zostanie dyrektorem Opery. Tylko której?, bo ostatnio jej aż cztery damskie poprzedniczki udowadniły, że kierowanie teatrem operowym to zajęcie jednak zdecydowanie bardziej męskie.

                                                                      Sławomir Pietras