Operowy Grand Tour rusza w świat

Opublikowano: poniedziałek, 09, sierpień 2021 06:47
Pietras Sławomir

Po miesiącach epidemiologicznego bezruchu teatry operowe i festiwale zaczęły planować i sprzedawać bilety. Właśnie wróciliśmy z Warny, gdzie od wielu lat w czasie wakacji odbywa się plenerowy festiwal operowy w otoczonym bujną zielenią amfiteatrze. Tym samym, w którym przed laty odnosili sukcesy nasi tancerze w ramach prestiżowego w skali Europy konkursu baletowego.

 

Od razu powiem, że jedynym mankamentem tego pleneru jest fatalne nagłośnienie sprzętem pamiętającym zapewne jeszcze czasy sekretarza Teodora Żiwkowa. Oglądaliśmy niezbyt udane Opowieści Hoffmanna w reżyserii Ursuli Horner z Austrii z nierówną obsadą bułgarskich solistów, wśród których urzekającą Antonią była Ilina Michaiłowa a Hoffmannem – Iwan Momirow, obchodzący trzydziestolecie śpiewania, co niestety słychać było w tej trudnej wokalnie roli. W drukowanym cyrylicą programie napisano, że prasa włoska uplasowała głos Momirowa między Corellim, a Bergonzim. Gdyby to było w Polsce umieścilibyśmy go gdzieś między schyłkowymi Zipserem a Koubą, mając – podobnie jak Włosi – tendencję do przesady.

 

W latach 70-tych oglądałem w Warnie Trubadura śpiewanego na festiwalu – trudno uwierzyć – aż w pięciu językach. Chór po bułgarsku, Manrico – solista Komische Oper po niemiecku, Leonora – gwiazda moskiewskiego Bolszoj po rosyjsku, Hrabia di Luna – nasz Andrzej Hiolski – a jakże – po włosku! i Azucena – młoda wówczas rewelacyjna Krystyna Szostek-Radkowa po polsku.

 

Warna w czasie wakacji jest bowiem areną międzynarodowych popisów wokalnych. W tym roku przebiegają one podczas Caruso – GalaCzarodziejskiego fletu, Rigoletta, Trubadura, Traviaty i kilku innych wieczorów operowychPoza tym przewidziano premiery baletów Raymonda Jezioro łabędzie, az lżejszego repertuaru Hrabinę MaricęHair Człowieka z La Manchy.

 

Ten ostatni musical okazał się produkcją pomysłową, dobrze wyreżyserowaną (Boris Pankin), pełną trafnie skomponowanego ruchu (choreografia Boriana Sieczanowa), z wokalno aktorskimi kreacjami Orlina Goranowa (Don Kichot), Mariana Baczewa (Sancho Pansa) i Lili Iliewej (Aldonza).

 


Tradycja Letniego Festiwalu Operowego w Warnie sugeruje raczej konserwatywne traktowanie scenicznego kształtu sztuki lirycznej. Należy  przy tym pamiętać, że Bułgaria – niewielki, ale artystycznie utalentowany naród – dała światu aż dwóch najwybitniejszych basów drugiej połowy XX w. – Borysa Christowa i Borisa Giaurowa, wspaniałą mezzosopranistkę Elen Nicolai, wielce liryczną i urodziwą Katię Popową, dramatyczną piękność Rainę Kabaiwanską, niezapomnianą Genę Dymitrową a u nas w Polsce wieloletnią solistkę Bytomia i Warszawy Marinę Hristową oraz pięknogłosego tenora Kałudi Kałudowa.

 

Najbliższe operowe podróże Grand Touru to sierpniowe Bregenzer Festspiele z plenerowym Rigolettem na jeziorze, wizyta we Lwowie, aby obejrzeć ukraińską operę narodową Natalka – Połtawka Jezioro łabędzie, a we wrześniu premierę Don Giovanniego w Bari, gdzie przy okazji odwiedzimy grób Królowej Bony.

 

W październiku sensacyjne przedstawienie Trubadura w Zurichu. W partii Manrica po raz pierwszy wystąpi Piotr Beczała, Azucenę śpiewać będzie oklaskiwana już przez nas w Sewilli Agnieszka Rhelis, a niewielką rolę Ines zaśpiewa pnąca się coraz wyżej w karierze Bożena Bujnicka. Często uczestniczymy – i tak będzie w najbliższej przyszłości – w zagranicznych spektaklach z udziałem polskich gwiazd operowych co cieszy, wzbudza optymizm i jest dobrym znakiem obecności polskiej kultury w świecie.

 

Planów na najbliższe miesiące jest o wiele więcej, ale przed ich ogłoszeniem wstrzymują nas pomruki o kolejnych falach pandemii. Jedyną pewną informacją jest wiadomość, że niewielka ilość egzemplarzy mojego najnowszego tomu felietonów baletowych pt. Zaproszenie do tańca została zdeponowana w redakcji Angory, gdzie można ją nabyć za zaliczeniem pocztowym, o co nieustannie dopytują mnie czytelnicy.

 

Natomiast mniej pewną wiadomością jest, czy będę mógł swobodnie wypowiedzieć się o spektaklu Strasznego dworu w Poznaniu. Po pierwszych kilku wykonaniach na sali gimnastycznej miejscowej Akademii Wychowania Fizycznego produkcja ta została zdjęta z afisza. Ponadto dyrektorka tamtejszego Teatru Wielkiego grozi redakcji procesem sądowym, gdybym odważył się – zwłaszcza ja! – cokolwiek krytykować. Redakcja chce mieć święty spokój, natomiast moi czytelnicy pragną znać prawdę zawartą w moich felietonach. Gdyby okazało się to niemożliwe przejdę do podziemia i będę drukował się w drugim obiegu.

 

Obiecano mi dostarczyć dobrej jakości nagranie tego przedstawienia. Proszę więc spodziewać się uczciwej z niego relacji, ponieważ – jak zawsze – postanowiłem być nieustraszonym.

                                                                                        Sławomir Pietras