Dobra rada dla radnego

Opublikowano: poniedziałek, 18, styczeń 2021 06:54
Pietras Sławomir

W chwili gdy to piszę nagonka na powszechnie znane osoby zaproszone do promowania szczepień dopiero się rozpoczęła. Fala wyzwisk, złorzeczeń i hejtu przelewa się na razie przez Leszka Millera, Magdę Umer, Krzysztofa Maternę, Wiktora Zborowskiego, obojga Sewerynów (ojca i córkę), no i oczywiście przez Krystynę Jandę.

 

Ponieważ naród coś do tych szczepień się nie pali, więc wymyślono, aby prosić dla przykładu o przyjęcie szczepienia ludzi wybitnych w swych profesjach. W wyborze popełniono wszakże błąd. Trzeba było poza kolejnością najpierw zaszczepić Zenka Martyniuka, Krzysztofa Krawczyka, ich promotora Kurskiego z TV, Kępę, Pawłowicz, Macierewicza i jeszcze innych piosenkarzy polskiej polityki nie zważając, że podobno szczepionka jest słabo zbadana, mało skuteczna, a dla niektórych wręcz śmiercionośna. Zamiast ścigać przekręty z maseczkami, sprzętem medycznym, szpitalami narodowymi i gołym okiem widoczną korupcją, tworzy się komisję do ustalenia, którędy „kolesiostwo” pod przewodnictwem Jandy wepchnęło się do covidowej kolejki.

 

Radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Grzegorz Maćko, o którym pierwszy i – daj Boże – ostatni raz słyszę napisał: „Od ponad 10 lat na Dolnym Śląsku odbywa się Festiwal Krystyny Jandy. Najpierw w Lądku-Zdroju, w ostatnich latach w Szczawnie-Zdroju. Festiwal jest wartością dodaną dla naszego regionu jeśli chodzi o promocję, jednak w świetle zaistniałej sytuacji nie wyobrażam sobie, aby jego patronem pozostała osoba, która… zaszczepiła się przeciw COVID – 19 poza kolejnością w sytuacji, w której na szczepionkę czekają medycy walczący na co dzień o życie pacjentów. Za takie „autorytety” – podziękujemy”. 

 

Chciałoby się powiedzieć: Uważaj koleś, aby tobie nie podziękowano za stołek radnego, skoro radzisz tak niedorzecznie, ruszając rozumem jak martwa krowa ogonem. Dowiedz się więc panie radny od siedmiu boleści, że przed laty najpierw ja dla Lądka-Zdroju (jestem tam ambasadorem i obywatelem honorowym), a potem dyr. Paweł Skrzywanek dla Szczawna-Zdroju (ze świecą szukać tak wspaniałego prezesa Uzdrowiska) wyjednaliśmy, wyprosili i wyperswadowali, aby ta wybitna na miarę stulecia polska aktorka zechciała corocznie prezentować swe najlepsze spektakle, najciekawsze role, najbardziej interesujące reżyserie, najnowsze edycje książkowe i spotykać się pod Sudetami z mieszkańcami oraz licznymi przybyszami z całej Polski.


Aż tu kwestionuje to wszystkie dolnośląski radny w obronie niezaszczepionych medyków, a to właśnie oni prosili Jandę o udział w promocji szczepień, a ona nie musi już o nic prosić; ani o festiwale, ani o nagrody i odznaczenia (ma ich całe szuflady i pudełka od butów), ani o zainteresowanie swymi dokonaniami, ani wreszcie o szczepienia poza jakąkolwiek kolejnością.

 

W powodzi kłopotów z utrzymaniem swych dwóch warszawskich teatrów, w dobie licznych bezsensownych zakazów towarzyszących niszczycielskiej pandemii, Krystyna Janda zakończyła przeklęty rok 2020 zamkniętą dla widzów premierą, o której będzie głośno, jak tylko wszystko to minie. Nosi tytuł Aleja zasłużonych. Wyszła spod pióra Jarosława Mikołajewskiego i jest „dramatem o śmierci, przygotowywaniu się do niej, dramatem groteskowym i gorzkim zarazem” – tak wyraził się o niej Michał Rusinek, popularny pisarz i literaturoznawca. Sam autor powiedział, że „to tekst o poetce, artystce, ale też o wzniosłości, małości, o gniewie na małość, o życiowym trudzie, o tęsknocie za wielkością i zrozumieniem, o samotności, o własnej frustracji”. 

 

Krystyna Janda najpierw ten tekst wynalazła, przeczytała, przemyślała, obsadziła wybitnymi partnerami: Olgierdem Łukaszewiczem (Mąż) i Emilią Krakowską (Matka) oraz równie interesującymi w postaciach drugoplanowych Dorotą Landowską i Grzegorzem Warchołem. Sama precyzyjnie spektakl wyreżyserowała, opowiadając o losie poetki, która jeszcze za życia pragnie zapewnić sobie po śmierci miejsce w alei zasłużonych, jako że mimo pracowitego życiorysu i pokaźnego dorobku twórczego nie ma pieniędzy na pogrzeb, zmuszona walczyć o pochówek na koszt państwa. Krystyna Janda postać tę zagrała porywająco. Jest to jedna z najbardziej trudnych i skomplikowanych ról w Jej dotychczasowym, jakże bogatym repertuarze. Będzie się chodzić i wracać na to przedstawienie, oczekując następnych dzieł scenicznych wychodzących spod pióra, umysłu i talentu Jarosława Mikołajewskiego.

 

Zaś dolnośląskiemu radnemu radzę, aby zamiast wypisywania głupot o „ukaraniu” Jandy za „zaszczepienie się Covid – 19 poza kolejnością”, zechciał włączyć się w dzieło tworzenia Jej Festiwalu, który swym działaniem od lat rozjaśnia umysły jego uczestników, a być może – jeśli nie jest za późno – uratuje również rozum niefortunnego, podsudeckiego samorządowca.

                                                                             Sławomir Pietras