Operowe bractwo Grand Touru

Opublikowano: poniedziałek, 04, styczeń 2021 07:10
Pietras Sławomir

Wszystko to zaczęło się kilkanaście lat temu. Po latach londyńskiej emigracji wróciła do Polski Marzena Jezierzańska, z dużym bagażem doświadczeń managerskich, wiedzy w zakresie organizacji turystyki i biegłą znajomością – co ważne – języków obcych, w tym perfekcyjną angielskiego. Dzięki temu otrzymała propozycję pokierowania Regionalną Agencją Turystyczną Grand Tour w Łodzi.

 

Podobno za poradą Kazimierza Kowalskiego, pewnego dnia zjawili się u mnie w Poznaniu prezes Mirosław Kuliś i dyr. Jezierzańska z pomysłem, aby Grand Tour zajął się organizacją wyjazdów polskich melomanów do rozmaitych centrów światowej sztuki operowej, aby oglądać spektakle, spotykać się z ich twórcami i wykonawcami, wymieniać poglądy i obserwacje, a przy okazji trochę zwiedzać, relaksować się i odpoczywać w miłym towarzystwie.

 

Koncept okazał się przedni. Od początku oczekiwano ode mnie projektów poszczególnych podróży, wyboru spektakli, komentowania ich przebiegu i prowadzenia dyskusji, ewentualnie przybliżanie ich kontekstu, lub wynikających z moich osobistych doświadczeń refleksji na tematy sztuki operowej. Postanowiłem do tych celów wykorzystywać bogate kontakty międzynarodowe w tej dziedzinie, co okazało się niezwykle pożyteczne. Uwolniwszy się po 40-tu latach dyrektorowania ze swych codziennych obowiązków operowo-baletowych, poczułem się jak ryba w wodzie.

 

Już wkrótce dzięki patronatowi Angory oraz kompetencji energii i precyzji w działaniach organizacyjnych Marzeny Jezierzańskiej, w naszych comiesięcznych podróżach operowych zaczęło brać udział coraz bardziej ekskluzywne grono polskich operomanów. Po kilkunastu latach ich liczba przekroczyła 700 uczestników, przy czym podróżujemy zwykle w grupach nie przekraczających dwudziestu kilku osób. Podstawową zasadą tych wyjazdów jest bezbłędna organizacja, wygodne przeloty samolotowe, wysokiej klasy hotele, najlepsze miejsca na widowniach teatralnych, atrakcyjne restauracje podczas koktajli, kolacji i wieczorów dyskusyjnych, prawie zawsze doskonali przewodnicy z językiem polskim po miejscach w których się znajdujemy, a przede wszystkim wspaniała atmosfera wspólnoty zainteresowań, serdeczności wzajemnych kontaktów, a nawet zawierane na trwałe przyjaźnie. 


Znajdujemy też czas, aby rozmawiać o sztuce operowej w różnych polskich ośrodkach, ponieważ nasze bractwo reprezentuje takie miasta jak – wymienię tylko przykładowo – Kraków (Jacek i Barbara Kitowscy, Ewa Lang-Piotrowska), Białystok (Wera Skalski-Kisiel, Elżbieta Szeremeta), Warszawa (Barbara Dziewulska, Jolanta Gładkowska, Barbara Orewczuk), Szczecin (Halina i Jerzy Muliccy, Izabela i Ryszard Churawscy, Małgorzata Szmuksta), Łódź (Magdalena i Leszek Sobańscy, Zofia Marciniak, Grażyna i Stanisław Socik), Wrocław Agnieszka i Janusz Kurowscy, Krystyna i Jan Skucik, Elżbieta Ferdrus-Nowak), nie mówiąc już o takich wytrawnych znawcach opery jak Bożena i Ryszard Napierałowie ze Stalowej Woli, Magdalena i Bogdan Matysek z Los Angeles, Ewa i Piotr Rula oraz Marek Papierniak z Londynu, czy Bożena i Sławomir Łukaszyńscy z Płocka.

 

Podczas ponad stu wypraw oglądaliśmy produkcje operowe różnej jakości. Do najgorszych zaliczyliśmy Traviatę Nabucco w La Scali, Cosi fan tutte w Wenecji, Aidę w Tallinie, Halkę w Wiedniu i Traviatę w Masadzie (Izrael). Myślę tu o inscenizacjach i reżyseriach, ponieważ w warstwie wokalnej i muzycznej nasza satysfakcja niemal zawsze oscylowała między zachwytem a doskonałością. Takim był Mefistofeles w Rzymie, Don Giovanni w Coven Garden (Mariusz Kwiecień!), Napój miłosny w Monte Carlo, Eugeniusz Oniegin w Metropolitan (Netrebko, Kwiecień, Beczała), Carmen Czarodziejski flet w Bregenz, Lohengrin w Baryeuth, Nabucco, Carmen i Tosca w Masadzie czy Turandot (w reżyserii Franca Zeffirellego) w Arena di Verona.

 

W myślach przebiegam dziesiątki nazwisk towarzyszy naszych operowych podróży, którzy wnieśli tak wiele serdecznych refleksji o sztuce operowej naszych czasów, ale ciągle chcą pozostać anonimowi, pełni intymnych doznań w żywym kontakcie z operowym repertuarem. Jak tylko skończy się pandemia, znów ruszamy w świat w pogoni za szczytami sztuki lirycznej, czasem również baletowej. Już teraz to wszystko przygotowuje dyr. Marzena Jezierzańska z zespołem doskonałych fachowców łódzkiego Grand Touru.

 

Wszystkim im oraz kilkusetosobowemu operowemu bractwu ślę najlepsze życzenia noworoczne, z tęsknotą i nadzieją na wspaniałe doznania w oglądaniu i słuchaniu przyszłych spektakli.

                                                                         Sławomir Pietras