Zasługi i reformowanie na pointach

Opublikowano: poniedziałek, 24, kwiecień 2017 08:16
Pietras Sławomir

Było kilka przyczyn, dla których zamiast pilnie obserwować przebieg XX Ogólnopolskiego Konkursu Tańca im. Wojciecha Wiesiołłowskiego, pokręciłem się trochę po Gdańsku, popatrzyłem na finał, odbyłem szereg rozmów, nieudany obiad nad Motławą i udaną kolację w dobrze dobranym gronie, a następnego ranka z autostradową szybkością 140 km/godz. oddaliłem się z Trójmiasta.

W uszach ciągle dźwięczały mi powtarzające się bez końca konkursowe wariacje z kilku zaledwie baletów (Paquita, Don Kichot, Jezioro, Śpiąca, Bajadera, Korsarz, Dziadek, Esmeralda, Giselle, Coppelia), choć w światowym repertuarze jest ich co najmniej kilkaset. Niemal wszyscy uczestnicy wykonywali je niepewnie suponując, że to wszystko jest za trudne i tańczone przez nich za wcześnie. Dopiero kiedy finalistom pozwolono improwizować na zadany temat, młodzież rozwinęła skrzydła demonstrując, że mamy do czynienia z artystami, a nie kukłami i manekinami ubranymi w wyrwane z jakiegokolwiek kontekstu kostiumy. Przyglądało się temu jury, złożone z autorytetów tańca, choreografii i pedagogiki – trzeba przyznać – najwyższej klasy.

Wiesław Dudek – gwiazda baletu berlińskiego, solista o międzynarodowej reputacji, obecnie pedagog w Tokio, niegdyś absolwent łódzkiej Szkoły Baletowej i pierwszy tancerz tamtejszego Teatru Wielkiego.

Katarzyna Gdaniec – tancerka, choreograf i pedagog związana z Baletem XX wieku Maurice Bèjarta. Po zakończeniu kariery solistycznej założyła w Szwajcarii własny zespół baletowy, dla którego stworzyła ponad 40 choreografii.

Henryk Konwiński – nestor polskiego baletu, najpierw solista poznańskiego Teatru Wielkiego, potem wieloletni choreograf Opery Śląskiej, twórca kilkudziesięciu spektakli baletowych oraz wielu reżyserii w teatrach muzycznych i operowych w całym kraju.

Ewa Wycichowska – przed laty gwiazda baletu Teatru Wielkiego w Łodzi, następnie choreograf z dużym dorobkiem twórczym, wieloletnia dyrektor Polskiego Teatru Tańca, bodaj pierwsza i dotąd jedyna tancerka z tytułem profesora zwyczajnego. Postać wybitna i ambitna.

Marek Różycki – jako solista baletu związany wieloletnimi kontraktami z Berlinem. Utalentowany choreograf i doskonały pedagog w tamtejszej Staatliche Ballettschule.


Barbara Sier – wieloletnia solistka baletu Teatru Wielkiego w Warszawie, wykonawczyni wielu wspaniałych ról na pointach. Następnie pedagog tańca klasycznego w warszawskiej Szkole Baletowej i Akademii Muzycznej w Warszawie. Szczególnie cenimy ją jako przewodniczącą Sekcji Tańca i Baletu przy Zarządzie Głównym ZASP.

Kazimierz Wrzosek – wybitny solista polskiego baletu, karierą związany z Teatrem Wielkim w Łodzi, gdzie był również szefem zespołu. Potem przez wiele lat jako pedagog kształcił młodzież w gdańskiej Szkole Baletowej.

Dawid Trzensimiech – młoda gwiazda baletu europejskiego, laureat prestiżowych międzynarodowych konkursów, wychowanek bytomskiej Szkoły Baletowej, od niedawna pierwszy solista Polskiego Baletu Narodowego.

Przewodniczącym jury był Emil Wesołowski, wieloletni szef zespołu warszawskiego, przedtem na tym stanowisku we Wrocławiu i Poznaniu, niegdyś pierwszy solista Polskiego Teatru Tańca i  asystent Conrada Drzewieckiego, choreograf wybitny, z dużym dorobkiem i ugruntowaną pozycją.

Podczas jubileuszowego gdańskiego konkursu uroczyście rozstawano się z Bronisławem Prądzyńskim, legendarnym dyrektorem i twórcą świetności gdańskiej Szkoły Baletowej, jej budowniczym i wychowawcą wielu wspaniałych absolwentów.

Władze jak zwykle zachowały się niestosownie. Zamiast uczcić zasłużonego działacza ważnego segmentu kultury narodowej co najmniej Komandorią, przywiesiły mu na spracowanej piersi Glorię Artis, odznaczenie resortowe, którego nie ma jedynie  woźny w wykreowanej przez niego Szkole.

Zaniedbania w dziedzinie honorowania zasług są w Rzeczpospolitej nie do odrobienia. Stąd bierze się tak duża ilość odznaczeń pośmiertnych. Zanim to jednak nastąpi w stosunku do ludzi tańca, należy generalnie i gruntownie zreformować polskie szkolnictwo baletowe, w tym gdański konkurs, przed którym czmychnąłem, zanim ogłosił swe mało optymistyczne werdykty.

Powinny zabrać się za to cytowane powyżej autorytety, ale z większym udziałem młodszej generacji twórców, pedagogów i kreatorów sztuki na pointach.

                                                                             Sławomir Pietras