Zastaw się, a postaw się…

Opublikowano: poniedziałek, 20, marzec 2017 08:00
Pietras Sławomir

Z dwiema niedalekimi jak na Europę podróżami od lat wiąże mnie dotkliwa i przejmująca namiętność. Myślę tu o wielu wizytach w Hamburgu, którymi każdorazowo skutecznie zaspokajałem to uczucie. Natomiast nigdy nie zrealizowałem podróży statkiem po Dunaju, ze zwiedzaniem po drodze takich miast jak Passau, Durnstein, Wiedeń, Budapeszt, Mohacz, Belgrad, Tahitolfalu, Esztergom, Bratysława i Melk.

Wspominając Hamburg, przymykam zwykle oczy i przywołuję nabrzeże jeziora Alster, wokół którego rozpościerają się piękne dzielnice tego hanzeatyckiego miasta z przystankami tutejszego vaporetta na Ulenhorsten fahraus (gdzie rozpoczyna się Czarodziejska góra Tomasza Manna), Raben Strasse (tu wysiadało się, aby odwiedzić Johna Neumeiera w jego willi pełnej pamiątek po Wacławie Niżyńskim), czy na Atlanticu, wokół którego pływały urodziwe i żarłoczne łabędzie. A spacery po luksusowym Jungfernstieg, oglądanie imponującego Ratusza, kościoła św. Michała z wieżą widokową, Dzielnicy Spichlerzy, czy zwiedzanie historycznego portu, z którego przed ponad stu laty odpływały do Ameryki całe pokolenia naszych przodków, aby znaleźć tam pracę, wolność i lepsze życie.

Kto ma więcej czasu może udać się na uroczy rejs po Łabie, oglądając z perspektywy rzeki imponującą, niedawno wybudowaną siedzibę Filharmonii, lub odwiedzić St. Pauli, dzielnicę rozpusty w której centrum znajduje się kościół katolicki, więc można zgrzeszyć i natychmiast się wyspowiadać, jako że nabożeństwa odbywają się również w języku polskim.

To nie tylko wspomnienia. Na majowy weekend między 30 kwietnia a 3 maja jedziemy autokarem do Hamburga (zabierając po drodze melomanów z Warszawy, Łodzi i Poznania), aby obejrzeć arcyromantyczny balet Giselle Adolpha Adama z historyczną choreografią, ale w inscenizacji Johna Neumeiera, tańczony przez Balet Hamburski, zespół od dziesięcioleci pozostający w światowej czołówce.


Grand Tour – inicjator tej wycieczki – poza powyższymi atrakcjami przewidział wypad do pobliskiej Lubeki, miasta Tomasza Manna z domem Buddenbrooków, królestwem marcepanu, zabytkowym Ratuszem, średniowiecznymi kościołami, nadbałtyckim portem i średniowieczną atmosferą Hanzy.

Będziemy o tym rozprawiać w autokarze, podczas spacerów, na wieczorze w Operze, oraz uroczystej kolacji po spektaklu w hotelu Rubin, gdzie zatrzymujemy się na cały pobyt.

Osobną atrakcją jest niewysoka cena tej wyprawy, nieporównywalna z muzycznym rejsem po Dunaju między 5 a 15 czerwca 2017 roku, w którego programie znalazł się recital rewelacyjnego tenora Juana Diego Floreza (Wiedeń), Edyty Gruberowej i Michaela Schade (Budapeszt), codzienne koncerty kameralne Filharmoników Wiedeńskich podczas podróży luksusowym statkiem SS Asara, a – jakby jeszcze tego było mało – specjalny koncert Edyty Gruberowej w klasztorze Benedyktynów w Melk i galowy spektakl opery Belliniego Norma w Belgradzie.

Organizatorem tej bajkowej podróży jest austriacka agencja Travel & Music, ale wszelkich informacji udziela i zapisy przyjmuje łódzki Grand Tour (tel. 42 632 06 47). Poza luksusami na statku (cztery pokłady, bary, restauracje, tarasy, windy, sauny, basen, klimatyzacja, pełne wyżywienie) przewidzianych jest kilka atrakcyjnych wycieczek, spotkania z artystami i przeloty samolotowe (Warszawa – Monachium – Warszawa).

To szaleństwo musi kosztować. Znam osoby, które aby w nim uczestniczyć, zmieniły zapisy testamentowe. Inni udali się do banku i zaciągnęli kredyt. Są też tacy, dla których koszty takiej podróży życia nie stanowią problemu finansowego. Jeśli chodzi o mnie, to z tego powodu miałem zamiar poślubić pewną leciwą, niesłychanie bogatą wdowę, która – kochając operę – złożyła mi taką propozycję. Niestety do wyjazdu pozostało niewiele czasu, a oblubienica wykazuje się ciągle nadzwyczajnym stanem zdrowia, wiec na spadek liczyć nie można.

Na razie myślę więc tylko o Hamburgu, bo to i tanio i sentymentalnie. Natomiast żeglugę po Dunaju, oczekując następnych intratnych propozycji matrymonialnych, rozpatruję w kategoriach „zastaw się, a postaw się”!

                                                                           Sławomir Pietras