Wszyscy kochankowie carycy

Opublikowano: poniedziałek, 28, marzec 2016 08:50
Pietras Sławomir

Nasze dziedzictwo narodowe zawiera nieprzebrane bogactwo niezwykłych w przeszłości zachowań ludzi wybitnych, bohaterów, a także i zdrajców, wielkich artystów, twórców muzyki, literatury,poezji, sztuk pięknych i wynalazców. Wśród nich jest sporo polityków i głów panujących, których biografie mogłyby być nieustannie przetwarzane przez twórców literatury, teatru, filmu, a nawet librett operowych i baletowych.

W tym sensie niestety kiepsko dotąd korzystamy z dziedzictwa narodowego, a już zupełnie nie tykamy wielkich postaci ze świata, które znacząco wpłynęły na narodowe losy naszych praojców. Zarówno pozytywnie jak i – mówiąc po prostu – fatalnie!

Z polskiego punktu widzenia najpodlejszą kobietą w całej naszej historii była caryca Katarzyna II. O ironio urodziła się w polskim obecnie Szczecinie jako pruska księżniczka Sophie Auguste Anhalt Zerbst (1731-1796). Zanim została ukoronowana, jako dwudziestoletnia żona następcy tronu rosyjskiego zaczęła zdradzać wyjątkowo nieudacznego małżonka Piotra, prymitywnego, głupawego, oszpeconego przez ospę posiadacza defektu erotycznego w postaci stulejki, uniemożliwiającej mu cokolwiek w łóżku.

Zaczęło się od flirtu z braćmi Czernoszewowymi. Potem związek z szambelanem dworu Siergiejem Sołtykowem, podkomorzym Lwem Naryszkinem, następnie 23-letnim wtedy stolnikiem litewskim Stanisławem Augustem Poniatowskim, późniejszym naszym królem, a następnie z oficerem gwardii Grzegorzem Orłowem, którego dwaj bracia zamordowali wielskiego księcia Piotra, przez co umożliwili wstąpienie na tron Katarzynie, która takie właśnie imię przyjęła na chrzcie prawosławnym.

Odtąd lista jej oficjalnych kochanków znacznie się wydłużyła. Młody oficer Wasilczykow, hrabia Potiomkim, osobisty sekretarz Piotr Zawadowski (również Polak), garbaty pisarz (!) Strachow, hrabia Segura, kapitan kirasierów Korsow, oficer Łanskoj, podoficer Jermołow, porucznik Mamonow, dowódca warty pałacowej Płaton Zubow i jego młodszy brat Walerian. Zdarzali się również grenadierzy stojący na warcie, dworacy, a nawet zwykli żołnierze. Poza wszystkim caryca nie stroniła od miłości lesbijskiej, ale szkoda czasu i miejsca na opisywanie tych paskudnych wszeteczeństw.


Historycy obliczyli, że na swych faworytów w czasie całego panowania Katarzyna wydała ponad 100 milionów rubli. Każdy z nich ponadto odznaczony został polskim orderem Orła Białego. Dotąd nasza racja stanu starała się utrzymać to w tajemnicy. Oby moja wrodzona niedyskrecja nie spowodowała unieważnienia tego odznaczenia, lub - co gorsze - zwrócenia go przez żyjących jeszcze udekorowanych, którzy na szczęście kochankami rosyjskiej carycy - choćby z przyczyn metrykalnych - być nie mogli.

Opatrzność srogo pokarała tę monstrualną nierządnicę. Pewnego dnia w 65. roku życia przerwawszy rozmowę ze swym sekretarzem stanu udała się za fizjologiczną potrzebą do ubikacji i usiadła na paradnym krześle z otworem, który był nota bene tronem królów Polski, przywiezionym po zaborach Rzeczpospolitej z Warszawy i przystosowanym do tych właśnie celów przez rosyjską monarchinię. Tam ją zbyt późno znaleziono z wylewem krwi do mózgu i pomimo puszczenia krwi, obfitej lewatywy oraz prawosławnych modlitw nie wydobyto z trwającej 37 godzin agonii.

Krążyły wówczas również pogłoski, że Katarzyna padła ofiarą mordu politycznego. Mianowicie w opisany wyżej sedes mordercy wmontowali ukrytą sprężynę, a wymoszczone siedzisko kryło w sobie ostre noże. Pod jej niemałym ciężarem sprężyna spowodowała, że wbiły się one w jej stare, tłuste i grzeszne dupsko. Swym podłym i rozpustnym żywotem zasłużyła sobie na taki właśnie koniec.

Natomiast energicznie zaprzeczam trzeciej wersji, jakoby jej starczy kaprys spowodował, że do alkowy sprowadzono dorodnego rumaka krwi arabskiej, który się Jej Wysokości szczególnie podobał. Tę wersję przez dziesięciolecia z lubością kolportowano w Polsce, gdzie rosyjska carowa była szczególnie znienawidzona. Miło byłoby rozprawiać, jak to nieszczęsny koń podczas erotycznych figli dostał na przykład zawału serca. Ale niestety - nie przesadzając - pozostańmy przy dwóch pierwszych wersjach.

                                                                      Sławomir Pietras