Artyści, wy już nie istniejecie !

Opublikowano: poniedziałek, 19, styczeń 2015 11:20
Pietras Sławomir

Po pierwszych 100 dniach swych rządów druga w naszej historii kobieta – premier na konferencji prasowej transmitowanej przez telewizję mówiła prawie 2 godziny. O działkowcach, budowlańcach, strażakach, górnikach, dzieciach, lekarzach, studentach, żołnierzach, nauczycielach, drogowcach, kolejarzach, marynarzach, przedsiębiorcach, urzędnikach, rolnikach i policjantach.

Ani słowa nie powiedziała o pisarzach, poetach, aktorach, kompozytorach, muzykach, tancerzach, malarzach, rzeźbiarzach, bibliotekarzach, śpiewakach, piosenkarzach, filmowcach, reżyserach, scenografach, choreografach, dramaturgach i komediopisarzach. Nie wiem czy jest ich więcej czy mniej, niż tych od działkowców począwszy, a na policjantach skończywszy.

Dodała tylko, że na kulturę w Polsce wydaje się obecnie aż 3 miliardy 266 milionów zł. rocznie, że jest to 10 procent więcej niż w roku ubiegłym i że zbliżamy się w tych wydatkach do mitycznego 1% budżetu.

No dobrze, to dlaczego pracownicy stu kilkudziesięciu teatrów dramatycznych, operowych, muzycznych i dla dzieci zarabiają ciągle na granicy minimum socjalnego? Dlaczego kilkadziesiąt orkiestr filharmonicznych w całym kraju ledwo łączy koniec z końcem? Co zrobić z licznymi zespołami teatralnymi, muzycznymi i baletowymi coraz bardziej ograniczającymi ilość występów, koncepcji artystycznych i nowych premier z braków środków, które w formie dotacji z roku na rok tragicznie maleją. A co będzie z licznymi festiwalami artystycznymi, których liczba – czasem bezrozumnie – rośnie, odwrotnie proporcjonalnie do coraz mniejszego wsparcia finansowego, dopuszczając tandetę, bylejakość i chałturę.

Nie będę tu rozwodził się nad niezreformowanym szkolnictwem artystycznym (zwłaszcza baletowym) i sytuacjom instytucji muzealnych, których namnożyło się monstrualnie wiele. Brakuje tylko inicjatywy powołania muzeum poświęconego historii i dniu dzisiejszemu... polskiego muzealnictwa.


W sprawach tych praktycznie milczą organizacje środowiskowe aktorów, muzyków i kompozytorów, stowarzyszenia twórcze, a zwłaszcza związki zawodowe, tak aktywne w latach przełomu za pierwszej Solidarności. Uaktywniają się tylko, gdy znajdzie się kilku prowodyrów, aby pod pretekstem żądań płacowych pozbyć się dyrektora, po czym za kadencji następnego narazić pracowników na obniżkę zarobków – nie do wiary – tu i tam aż o połowę!

Związki reprezentują też załogę w komisjach konkursowych przy wyborze dyrektorów instytucji artystycznych. Zwykle są zwolennikami kandydatów spolegliwych, mało wyrazistych, przeciętnych, układowych i tolerancyjnych. Często odpowiada to organom założycielskim, które wolą nadzorować szefów zapewniających oszczędność, posłuszeństwo, pozorny ład, niewielkie wymagania, a przede wszystkim spokój. Niewielu tylko decydentów rozumie, że liderów instytucji artystycznych powinien cechować talent, pomysł na prowadzenie firmy, wiedza i doświadczenie, a zwłaszcza mądre połączenie odwagi z odpowiedzialnością.

Co ludzie polskiej kultury powinni uczynić, aby jej trudne, ważne i palące problemy stały się autentyczną, niekłamaną, i konkretną troską przywódców państwa.

Po przełomie nasze sprawy były podobnie źle traktowane przez wszystkie dotychczasowe ekipy. Nie zajmowanie się na serio istotnymi sprawami kultury i licznych środowisk na jej rzecz pracujących jest naszą narodową hańbą i kpiną.

Mimo 3 miliardów, 10% wzrostu i dążenie do 1% (przecież zaledwie!), pochylanie się nad działkowcami, górnikami, drogowcami, lekarzami i całą długą listą jakże zacnych profesji, ale bez słowa o twórcach i pracownikach kultury, ich problemach i biedzie nasuwa gorzką refleksję: Artyści, wy już nie istniejecie!

                                                                                          Sławomir Pietras